<...Oczami Carolin...>
-Idziemy?-spytał Mike
-Tak chodźmy. Nie wytrzymam tutaj ani chwili dłużej.
-Na prawdę przykro mi. Wiem, że dużo dla ciebie znaczyła..-objął mnie ramieniem
-Tak byłyśmy sobie bardzo bliskie. Najgorsze, że nie było mnie przy niej wtedy kiedy umierała. Nie mogłam się z nią pożegnać.-spłynęło mi kilka łez po policzku
Wiem, że ona by nie chciała aby płakała ale nie umiałam inaczej. Gdybym wiedziała wcześniej, że ona umiera nie zważając na nikogo, nie zważając na Zayna przyleciałabym tylko po to by być z Demi.
Ale przecież dla chłopaków, czy Diany też to nie było na pewno łatwe i nie mogę ich o nic obwiniać.
Tylko, że chciałabym aby ona jeszcze tutaj była. Żałuję, że nie powiedziałam jej wszystkiego. Myślałam, że ona będzie...
-Zresztą czy to teraz ważne?-spytałam siebie w myślach
Na cmentarzu zostali tylko rodzice i siostry Demi oraz chłopcy, Monika, Diana i Wojtek.
Widziałam jak każdy mi się co chwilę przygląda. Było mi trochę niezręcznie ale czego mogłam się spodziewać? Przecież zostawiłam ich bez żadnego słowa wyjaśnienia. Tylko raz z nimi rozmawiałam i do tego to oni zadzwonili poinformować mnie o śmierci.
Wiedziałam jednak, a przynajmniej wydawało mi się, że nie się na mnie źli a w ich oczach widziałam współczucie.
Bałam się trochę tu przyjechać jednak gdy jest ze mną Mike, czuję się raźnej bo wiem, że jest przy mnie ktoś kto mnie wesprze. Byłam mu za to bardzo wdzięczna.
Idąc w stronę zamówionej taksówki usłyszałam, że ktoś woła moje imię.
-Już jedziesz? Może pojedziesz do nas na chwilę pogadamy.-uśmiechnęła się do mnie Diana
-Na długo przyjechałaś?-przypatrzył się mi dziwnie Louis
-O której masz samolot?-popatrzył się na mnie Liam
-Co tam u ciebie słychać?-spytała Monika
-Może nam przedstawisz swojego kolegę.-popatrzył się na Mike Harry
Patrzyłam na każdego i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Tych pytań było za dużo.
Modliłam się tylko o to aby tego właśnie tego uniknąć jednak musiało mi się to zdarzyć.
Każdy patrzył się na mnie nawet Mike a ja czułam się jak bym zabłądziła i nie wiedziałam w którym kierunku dalej iść.
-Nie mogę zaraz mam samolot. To jest Mike.-odpowiedziałam tylko na te pytania które zdołałam zapamiętać
Chwile tak staliśmy rozmawiając, znaczy Mike rozmawiał z nimi a ja się patrzyłam za Zayna.
Wzrok miał wbity w ziemię i był trochę smutny.
-Proszę cię nie smuć się bo i mi jest smutno.-powiedziałam w myślach do niego a on w tym samym momencie spojrzał na mnie
-Przepraszam odbiorę. Miło było was poznać-powiedział nagle Mike gdy zadzwonił telefon i wsiadł do taksówki
-To mi się zbieramy. Zadzwoń jeszcze kiedyś do nas.-powiedzieli i po kolei mnie przytulili po czym odeszli wszyscy oprócz Zayna
-Dobrze cię znowu widzieć.-podszedł do mnie po chwili Zayn tak, że czułam na sobie jego oddech-Tak bardzo tęskniłem.
Przejechał dłonią po moim policzku a ja tylko się tak jakby w tą dłoń wtuliłam. Jeżeli to wgl można tak nazwać.
-Brakowało mi ciebie.-wypaliłam nagle
Patrzył się prosto w oczy, po czym przybliżył swoją twarz do mojej i delikatnie pocałował.
Czułam jak bym się pierwszy raz całowała. Trzymał ręką mój policzek i całował robiąc co chwilę przerwę.
Tak bardzo mi tego brakowało. Tak bardzo za tym tęskniła. Może on jest inny. Może źle go oceniłam. Ale teraz już jest za późno.
Nie chciałam tego pocałunku, ale marzyłam żeby znowu to zrobić. Czułam się rozdarta. Czułam się tak jak pół miesiąca temu kiedy nie wiedziałam czy być z Zaynem czy może to zakończyć. Sprawić by był szczęśliwy ze mną, czy sprawić by był szczęśliwy beze mnie.
W sumie teraz też tak było.
-To wszystko jest jakieś chore.-pomyślałam
-Zayn nie mogę.-oderwałam się od niego-Musimy porozmawiać.
Zauważyłam, że jego źrenice się zmniejszają. Jak dla mnie to dziwne ale zawsze tak miał gdy się denerwował lub złościł.
-Chodzi o tego chłopaka? Jesteście razem?-spytał
-Kto?
-Mike czy jak kolwiek mu tam.
-Nie. Czemu tak myślisz? Nie mogłam już z kolegą tutaj przyjechać?
-Wyjeżdżasz nie wiadomo gdzie, nie chcesz mnie znać a potem przyjeżdżasz z jakimś facetem mówisz, że tęsknisz i mnie całujesz? Jak ja mam to wszystko rozumieć?-powiedział a ja odsunęłam się o krok od niego
-Zayn to nie tak. To ty mnie pocałowałeś a po drugie.. Nie wiem co... Przepraszam.
-Nie przepraszaj tylko mi wyjaśnij.
-Nie musisz unosić na mnie głosu. Najlepiej by było gdybyśmy się tutaj nie spotkali.
-O tak teraz będziesz udawać, że mnie nienawidzisz tak? W co ty grasz? Jak mam z tobą rozmawiać?
-Będziesz udawać, że mnie nienawidzisz? Czy ty siebie słyszysz? Powiedziałam coś takiego? Myślałam, że normalnie porozmawiamy jak dorośli ludzie ale się chyba przeliczyłam.-powiedziałam i podeszłam do taksówki
-Dorośli ludzie? Gdy byś była dorosła, normalnie byś ze mną porozmawiała a nie uciekała jak mała dziewczynka. Zawsze byłem przy tobie gdy byłaś szczęśliwa i smutna a ty teraz tak mnie traktujesz? Chcę tylko usłyszeć czemu. Aż tak wiele wymagam? Chyba to mi się należy. Ale wiesz co? Masz rację może lepiej jeżeli już więcej nie będziemy stawać sobie na drodze. Cześć.-powiedział i odszedł zostawiając mnie samą
Nie cierpiała gdy tak robił. Wygłaszał jakąś cholerną przemowę sprawiając, że czuję się winna. On wiedział.. Wydaje mi się że wiedział jak mnie podejść. Mnie łato jest "złamać". A on wiedział że jak powie mi prawdę luib o kilka słów za dużo to mnie dotknie, pomyślę i będę wiedziała od razu, że pomepłniłam bląd. A może teraz poprostu powiedział to co czuł?
-Wiem, że go ranię, ale nie wiem co mam zrobić. Nie mam chyba wyjścia.-przytuliłam się do Mike a z oczu poleciało mi kilka łez
-Zawsze jest rozwiązanie. Ale chyba po prostu powinnaś z nim szczerze porozmawiać. Ma rację, że mu się to należy. Jeżeli nie chcesz z nim być powinien usłyszeć czemu. A ty mu chyba nie powiedziałaś, że go już nie kochasz lub, że go kochasz lub cokolwiek prawda?
-Czy ty zawsze musisz wszystko wiedzieć? Wiem, że źle robię ale wiesz też ile on dla mnie znaczy i, że nie mogłabym znieść tego gdyby cierpiał.
-A teraz nie cierpi? I skąd wiesz, że by cierpiał?-spojrzał na mnie
-Bo... A gdy... Bo wiesz... Jezu Mike.-powiedziałam a on się zaśmiał
-Zrobisz jak uważasz. Za ile będziemy na lotnisku?-zwrócił się do kierowcy
-20 minut.
-To dobrze.-odpowiedział Mike i oparł się o siedzenie a ja popatrzyłam się na zachmurzone niebo w Londynie i rozmyślałam nad tym jak to będzie wszystko wyglądać.
<...Oczami Diany...>
Kilka dni później
Moje oczy skierowane były w białą filiżankę do której nasypałam kawę i jakieś pół godziny temu zalałam wodą.
Była godzina 20. Na dworze jak zwykle padał gruby deszcz, a w oddali można było już zobaczyć świecące lampy nocne.
Dzisiaj byłam z Harrym w szpitalu ponieważ mieli mi już ściągnąć gips. Jedyne chyba co dobrego mnie jak na razie w ten dzień spotkało.
Z salonu dochodziły śmiechy i krzyki Liama i Zayna. Za pewne grali w jakąś grę.
Nialla jak zwykle nie było. W sumie chyba się do tego przyzwyczaiłam. Spał do południa, wychodził na próbę lub jakiś koncert i wracał wieczorem.
Sam.
Nigdzie z nami nie chodził. Nic z nami nie rozmawiał.
Jedynym moim pocieszeniem było to, że wieczorem gdy siedział sam w swoim pokoju mogłam do niego przyjść i porozmawiać. I czego kolwiek się dowiedzieć.Dziękowałam Bogu za to, że mnie nie zbywał. Zmizerniał w oczach. Nic nie jadł. A przynajmniej ja nie wiedziałam żeby coś jadł. Kiedyś chciał odgryźć rękę Zaynowi za to, że zjadł mu kanapkę a teraz...Nic
Ale i tak jest najlepsze to, że przed chwilą byłam znowu świadkiem jak ktoś się kłócił. Jednak tym razem był to Louis i Harry.
Nawet nie chciałam wiedzieć o co się kłócili. Podziękowali sobie ironicznie za taką przyjaźń i zapewne poszli do swoich pokoju.
Byłam w pewnym stopniu zła na siebie o to wszystko co się działo w tym pomieszczeniu.
Obiecałam Demi, że będzie wszystko po staremu a teraz jest tak, że normalnie to tylko Liam i Zayn ze sobą rozmawiają. Nie włączając w to mnie. Bo ja próbuję pomoc każdemu, próbuje aby każdy dalej się kumplował ze sobą tak jak to powinno być, ale czasami sama mam już dość, choć oni i tak nie za bardzo się tym chyba przejmują.
Odstawiłam filiżankę do zmywarki i poszłam do salonu. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić wiec pomyślałam, że może tam znajdę sobie zajęcie.
-Cześć.-powiedział wchodząc do apartamentu Niall
-Cześć. W końcu jesteś. Można wiedzieć gdzie ty tyle chodzisz?-spojrzał na niego Liam
-Nie twoja sprawa.
-Ale się martwię.
-Nie musisz.-odpowiedział mu Niall-Chciałbym wam przedstawić moją... koleżankę.To jest Rebecka.
-Cześć Diana.-podałam rękę dziewczynie która wyłoniła się za blondyna.
-No hej. Rebecka. Milo cię poznać.-uśmiechnęła się
Niall zaprosił ja do salonu gdzie poznała się z Liamem i Zaynem. W sumie była bardzo ładna i mila też się wydawała, ale czegoś mi w niej brakowało.
Siedziałam w fotel i patrzyłam się na nich. Nudziło mi się trochę, ale też nie chciało mi się czego kolwiek powiedzieć. Patrzyłam jak tylko Zayn i Liama rozmawiają z Rebecką.
Nialla w sumie tez ta rozmowa za bardzo chyba nie interesowała. Patrzył się tylko w stół który stał na środku salonu.
-To ja idę do siebie, położę się głowa mnie trochę boli.-powiedział Niall, ale nawet nikt nie zwrócił na to uwagi
-Poczekaj pójdziemy razem też mi się tutaj nie chce siedzieć.-spojrzałam na niego a potem wyszliśmy salonu kierując się do naszych pokoi-A co z Rebecką?
-Szczerze? To mało mnie to interesuje.-odpowiedział obojętnie blondyn-Dobranoc.
-Dobranoc.-uśmiechnęłam się przed tym jak znikną za drzwiami swojego pokoju.
Po chwili stałam przed swoim wielkim łóżkiem na którym leżał Harry i patrzył się w sufit.
Położyłam się na plecach obok mojego chłopaka i szukałam na suficie czegoś, co mogło by przykuć moja uwagę. Powoli zaczęło mnie to irytować.
-Czemu pokłóciłeś się z Louisem? Albo może o co się pokłóciliście?-przewróciłam się na prawy bok i spojrzałam na Harrego
-Tak jakoś wyszło. Chciałem go uszczęśliwić więc umówiłem go na randkę. Fajna, mila taka jaką on lubi. Myślałem, że będzie zadowolony, a on zaczął krzyczeć, że sam sobie potrafi znaleźć kogoś.I, że najpierw trzeba było się zapytać co on myśli o tym i wgl. Zrobił aferę o nic.O coś co było mało ważne. Zrobiłem to dla niego a on mi wyjeżdża z głupimi tekstami.
-No w sumie masz racje, ale nie trzeba było robić to za jego plecami bo jak widać to musiało być dla niego ważne.Może trzeba było się jego o to zapytać.
-Ty jak zwykle go bronisz
- To co miało znaczyć? Wież, że jesteś dla mnie najważniejszy, ale on tez ma trochę racji.-powiedziałam a on nawet na mnie nie spojrzał tylko bez sensu wzruszył ramionami.-Wiesz co? Leż tu sobie i na każdego się obrażaj. Masz racje tak jest lepiej.-powiedziałam sarkastycznie i chciałam wstać, ale on złapał mnie za nadgarstek i płynnym ruchem ręki posadził na swoich kolanach
-Przepraszam. Nie myślałem, że tak to odbierzesz. Po prostu jestem zły na siebie bo pokłóciłem się z Louisem. A dotąd nigdy się to nie zdarzyło i to moja winna.-pocałował mnie w policzek
-Wiem ale nie musisz być wobec mnie taki. Myślałam, że przynajmniej z tobą porozmawiam, ale jak tak mamy rozmawiać to ja dziękuję za taką rozmowę. A teraz wybacz idę może ktoś inny będzie chciał mi potrzymać towarzystwa.-powiedziałam i wstałam z jego kolan.
-No zostań. Przepraszam na prawdę.
-Prześpij się to ci dobrze zrobi. Za chwile wrócę.-ucałowałam go w czoło i wyszłam z sypialni.
Idąc przez korytarz usłyszałam z domu śmiech Rebecki i chyba Louisa.
-Dobrze, że przynajmniej on jest już w dobrym humorze.- pomyślałam i zapukałam do drzwi Nialla z nadzieją, że jeszcze nie śpi
-Proszę.-usłyszałam zza drzwi głos Horana
-Cześć znowu. Mogę?
-Jak chcesz. Coś się stało?
-Nie ale chciałam z tobą pogadać. Chyba tylko z tobą mogę.-spojrzałam na niego a on poklepał miejsce na łóżku obok siebie.
Podeszłam bliżej i zrobiłam to o co mnie poprosił. Cieszyłam się, że mogę mieć takiego przyjaciela jakim jest Niall. Choć miał zły dzień czy każdy go wkurzał, nie wiadomo czemu zawsze ze mną próbował rozmawiać normalnie. Nigdy nie podnosił głosu lecz starał się go ustopniować. Dobrze na niego chyba wpływałam bo zawsze przy mnie próbował się uspokoić. Cieszyłam się w sumie z tego bo wiedziałam, że jestem mu potrzebna, ale też zastanawiałam czemu przy mnie próbuję zachowywać się tak jak stary Niall.
Skrzyżowałam nogi i popatrzyłam się na Niall który siedział oparty o ścianę łóżka i patrzył się w okno.
-Chciałabym ci zadać pytanie. Kiedy ostatni raz byłeś na grobie Demi?
tym pytaniem trochę go chyba zdołowałam. Przez chwilę nic nie mówił. Tak jakby sięgał pamięcią wstecz. Jednak dalej nie popatrzył się na mnie
-Ostatni raz kilka dni po jej śmierci.
-Niall ostatni raz byłeś pół tygodnia temu. Ja wiem, że to jest trudne tak codziennie tam chodzić ale najpierw kiedy cie nie było w domu, wiedzieliśmy, że jesteś właśnie tam a teraz? Zmieniłeś się. Co się dzieje? Ta dziewczyna znaczy dla ciebie dużo?
-Kto? Rebecka? Nie. Nawet nie wiem czy ją lubię. Poznałem ją na imprezie. Zobaczyłem ją kiedy zamawiała chyba setnego kieliszka. Też byłem trochę wstawiony. Rozmawialiśmy i tyle. Zerwała z chłopakiem bo ją zdradził. Pocieszyłem ją bo nie lubię gdy dziewczyny płaczą i to jeszcze przez takich dupków jakim był on. Innego dnia spotkała mnie gdy siedziałem w parku i podeszła a potem wymieniliśmy się numerami. Sama zaczęła do mnie pisać a potem że chciała by was poznać i że dużo o nas słyszała i taki duperele.
-Nas? Nie cb? A skoro ty jej nie znasz lub nie masz takiego zamiaru to zerwij z nią kontakt.
-Ona mi nie przeszkadza. Niech sb robi co chce. Wiem że mogę być wobec niej teraz chamski ale nie mam siły żeby co kolwiek robić.
-Rozumem cie. Tęsknisz za nią bardzo?-spytałam cicho tak że chyba ledwo to usłyszał bo odwrócił głowę w moją stronę
-Nie wyobrażasz sobie jak bardzo. Ale to nie jest najgorsze. Bo najgorsze jest to że próbuję coś zmienić ale nie wiem juz jak. Zapomnieć mam? Nie potrafię nawet gdy się upije. Nowego życia tez nie umiem rozpocząć. Tak naprawdę nie wiem co mam zrobić. jedyny fakt który mnie pociesza to taki że wiem że ona jest tutaj przy mnie. Szkoda tylko że nic nie mówi. Na pewno by wiedziała co mam robić.-powiedział robiąc duży dostęp miedzy zdaniami.
Przytuliłam go a następnie usiadłam obok niego i patrzyliśmy się na koniec łóżka dalej rozmawiając.
-Wszystko idzie nie tak. A to moja winna. Nie wiem jak mogłam dopuścić do tego że teraz połowa zespołu ze sobą nie rozmawia powinnam coś zrobić ale też nie wiem co. Mam dopiero 17 lat a jestem już tym wszystkim tak bardzo zmęczona. Za bardzo szybko pozwoliłam aby to się wydarzyło. Nie wiedziałam że w tak młodym wieku coś takiego mnie spotka. Chciałabym aby ktoś mi pomógł. Chciałabym aby ktoś za mnie wysłuchiwał tych wszystkich krzyków aby ktoś za mnie słuchał Kate o tym co będę musiała zrobić. Chciałabym aby znalazła się jakaś jedna osoba która za mnie będzie próbowała każdego uszczęśliwić.
-To nie jest twoja winna. Jak widać każdy przechodzi złe dni i do tego w tym samym czasie. A co z tobą i Harrym?
-Wszystko dobrze... niby dobrze. Choć jest obok brakuje mi go trochę. Ale wiesz przecież że nie przez cały czas sie układa.
-No właśnie. Potrzebujecie każdy chyba potrzebuje odpoczynku.
-Czemu tak jest? Wiem zadaje pytanie jak mała dziewczynka.-spojrzałam na niego i w końcu mogłam zobaczyć jego uśmiech.
-Pamiętasz jak raz kiedyś pojechaliśmy ty Monika Carolina Demi i chłopcy pod namiot?
-Nie umiałeś złożyć namiotu. Byłeś zaplątany we wszystkie te dziwne sznurki. Zabawnie to wyglądało.-uśmiechnęłam się na samo wspomnienie.
-Albo jak schowałyście się w krzakach i zaczęłyście straszyć Louisa i Harrego?
-Wiem nie był to dobry pomysł. W nocy ledwo co się zmieściliśmy w czwórkę w namiocie. Ale mina Louisa była bez cenna piszczał jak mała dziewczynka jak się jeszcze w nocy do Monika przytulał.-spojrzeliśmy na sb i od razu wybuchnęliśmy śmiechem.
-Albo jak...haha...przywaliłaś ...haha...Harremu patelnią..haha... myślałem że się..haha..że się ze śmiechu posikam...haha
No co jak co ale rację to miał. Musiało to zabawnie wyglądać gdy drobna bezsilna dziewczyna atakuje chłopaka patelnią. Ale nie wiedziałam że to on.
Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Myślałam że zaraz się popłacze.
-Dobra już uspokójmy się bo mnie już brzuch boli.-wróciłam do poprzedniej pozycji i pociągnęłam Nialla za ucho
-Ała. Znowu się zaczyna? Wolałem gdy byłaś dla mnie milsza.-złapał się za ucho a ja dalej się zaczęłam śmiać.
-Cieszę się że w końcu się uśmiechnęłaś.-położył się koło mnie na łóżku przez co stykaliśmy się głowami.
-Ja też. Ale obiecaj że załatwiasz wszystko co rozpocząłeś teraz i to co nie ważne zostawisz za sobą i będziesz dalej naszym Niallem który wyjada nam całą lodówkę dziennie z uśmiechem na twarzy.
-Obiecuje.-położył rękę z lewej strony klatki piersiowej-Ej ale ja tyle nie jem. Nie psesadzaj.
-Masz w sumie racje... jeszcze dwa raz więcej.
-Ale ja lubię jeść.
-Wiem Niall wiem.
-Cieszę się że Harry jest z tobą. Gdyby nie on nie poznał bym tak niesamowitej osoby jak ty. Jeżeli tylko cię zrani pożałuje tego. Ja ci to obiecuję.
-Ale powiedz to.
-Psesadzaj?
-haha.. uwielbiam gdy tak mówisz...hahah... Jesteś prawdziwym przyjacielem. Jesteś dla mnie jak brat którego bardzo kocham i którego nie mam. Tylko trochę się pogubiłeś ale wkrótce odnajdziesz swoją drogę obiecuję.-przytuliłam go
-Ciebie też kocham siostrzyczko.
Leżeliśmy tak co jakiś czas rozmawiając. Byłam tak zmęczona że nawet się nie zorientowałam kiedy moje powieki powoli się zamykały.
<...Oczami Nialla...>
-Nie wiem jeszcze a tobie?-spytałem jednak nie odzyskałem żadnej odpowiedzi-Ej Diana.
Podniosłem się z łóżka i zobaczyłem że śpi. Odgarnąłem kosmyk włosów który leżał na jej twarzy a następnie nakryłem kołdrą.
Nie chciałem jej budzić więc stwierdziłem że jedną noc może spać tutaj. Natomiast sam położyłem się z drugiej strony łóżka i zrobiłem to co moja "siostrzyczka". Musiałem coś zrobić aby ją uszczęśliwić. Chciałem aby przynajmniej ona była szczęśliwa. Tak na prawdę miałem tylko ją i chłopaków ale teraz nie za bardzo się z nimi dogadywałem, a co do Diany nie mogłem pozwolić by bliska mi osoba cierpiała i to w większym przypadku przeze mnie.
Jednak teraz najbardziej potrzebowałem snu i tak wiedziałem że niczego nie wymyśle. Odwróciłem się na drugi bok i po chwili usnąłem.
______________________________________________________________________
Przepraszam przepraszam że tak późno ale tyle się działo i nie miałam czasu. ale może to co napisałam ucieszy was;))
Ze względu na SZKOŁĘ-_- nie będą tak często rozdziały dodawane ale tę SZKOŁĘ-_- mam daleko i ważniejsze jest ten blog ważniejsze jest opowiadanie o One Direction niż jakaś SZKOłA-_-.
Zapraszam was też na te dwa opowiadanie na pewno przypadną wam do gustu;>
Ale wstawie liniki do tych rozdziałów jutro lub po jutrze bo nie mam w 50% internetu xd i nie mogę wejść na strony a nie pamiętam linków.
Tak wiem to wszystko jest skomplikowane..
Do zobaczenia;**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz