wtorek, 30 lipca 2013


<…Oczami Harrego…>


Rano gdy się obudziłem strasznie bolała mnie głowa. A na dodatek cholerne słońce świeciło wprost na moją twarz. Porozglądałem się zastanawiając jak się znalazłem z powrotem w moim pokoju. Kompletnie nic nie pamiętałem z ostatniej imprezy. Stwierdziłem jednak, że udam się do kuchni gdzie są na pewno wszyscy i oni mi opowiedzą co się wczoraj wydarzyło a przy okazji wezmę sobie wodę i jakąś tabletkę na ból głowy.
-Cześć.-powiedziałem do Zayna który jako jedyny był w kuchni-Gdzie wszyscy?
On jednak nic nie odpowiedział tylko patrzył się w kubek w którym zapewne była kawa.
-Może byś coś powiedział?- popatrzyłem się na niego
-A może to ty byś coś powiedział?
-Nie wiem o co ci chodzi i mów troszkę ciszej bo mi zaraz głowa pęknie.
-No i bardzo dobrze. Zasługujesz na to. Masz poczytaj sobie.-rzucił mi pod nos gazetę-Mam nadzieję, że jesteś z siebie bardzo zadowolony.
-Tragiczny koniec związku Diany Black i Harrego Stylesa?- przeczytałem nagłówek-Na ostatniej imprezie gwiazdora Justina Biebera doszło do kłótni jednej ze znanych par show biznesu Diany Black i Harrego Stylesa. Jak donoszą świadkowie Harry był pod dużym wpływem alkoholu i tuż po północy pokłócił się z Dianą. Jak na razie nie wiadomo o co się pokłócili jednak źródła donoszą, że to może być koniec ich związku. Harry ze złości popchał Dianę na trawnik a potem poszedł się dalej bawić zostawiając ją samą. Diana była smutna i cała zapłakana jednak najgorsze jest to, że po krótkim czasie kiedy wracała do domu miała poważny wypadek…
-Co?- spytałem nie wierząc w to co przed chwilą przeczytałem.
Po chwili jednak miałem przed oczami jakieś fragmenty z imprezy.
Taniec z Dianą. Pocałunek Diany z jakimś chłopakiem i kłótnia.
-Widzę, że sobie już wszystko przypomniałeś. Nie wiem co Diana w tobie takiego widziała. Nigdy by Cię nie zraniła w przeciwności do ciebie. Jak mogłeś być tak głupi? Przecież ona Cię kocha jestem pewien, że ty ją też. –powiedział do mnie Zayn
-Ale ona mnie zdradziła. Widziałem przecież jak się całowała z  tym Olivierem czy jak mu tam.
-Na pewno to był pocałunek?
-No nie ale przecież…
-No właśnie nie mogła by Ci tego zrobić. Po pierwsze bałwanie ona Cię Kocha, zrozum to bo mam dość powtarzania się a po 2 on jest gejem, był przecież, że swoim chłopakiem i nie mógł by jej pocałować.
-Co? Wiem przecież co widziałem.
-Aten znowu swoje. Harry błagam Cię.
-No w sumie… Jezu... Jak ja mogłem jej to zrobić. Nie wierze.
- Próbowała ci to powiedzieć, ale ty jak zwykle nie chciałeś słuchać. Jednak tym razem Harry przegiąłeś. Nie zdziwię się jak nie będzie chciała mieć z Tobą nic wspólnego.
 -A skąd ty to wszystko wiesz? Przecież Cię tam nie było, nic nie wiesz.
-Liam mi wszystko dzisiaj rano powiedział a potem zaraz pojechali do niej ja tylko musiałem zostać z tobą.
-A co z nią? Musimy szybko tam jechać.- powiedziałem i szybko pobiegłem do pokoju.
Ubrałem pierwsze lepsze spodnie, białą koszulkę ubrałem jeszcze bordowe vansy i już wyszliśmy z apartamentu. Jak zwykle czekała na nas masa dziennikarzy którzy zadawali cały czas pytania.
-Czy to koniec waszego związku?
-Co z Dianą?
-Jest ci przykro, że tak ją potraktowałeś?
-Nawet nie wiesz jak bardzo.-powiedziałem sam do siebie i wsiadłem razem z Zaynem do samochodu po czym ruszyliśmy w stronę szpitala.
-Co jak nie będzie chciał się z tobą widzieć?- popatrzył się na mnie Zayn
-Nie wiem. Jak na razie najważniejsze jest to aby nic poważnego jej nie groziło. Nie wybaczył bym sobie gdy by coś się jej złego stało.
-Mam teraz powiedzieć, że to nie twoja winna?
-Nie nie musisz mnie pocieszać. I wiem, że na to nie zasługuję. Po prostu Zayn martwię się o nią. Nie wyobrażasz sobie nawet ile ona dla mnie znaczy. Kocham ją, tak bardzo ją kocham i nie wyobrażam sobie co ja zrobię, gdy naprawdę nie będzie chciała mieć ze mną nic wspólnego. Jestem taki kretynem. Nie wyobrażasz sobie nawet jak to boli.
-Zaskoczę cię bo wiem jakie to jest uczucie kiedy tracisz osobę którą kochasz.
-Skąd? Przecież masz Carolinę z którą jesteś szczęśliwy, więc skąd możesz to wiedzieć?- spytałem się ale on nic nie odpowiedział wysiadł tylko z samochodu i wszedł do szpitala.
-Ej Zayn o co chodzi? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.
-Tak wiem. Ale teraz ważniejsza jest Diana. Patrz tam są wszyscy. Chodź.
-Co ty tu robisz? Nikt cię tu nie chciał.-powiedziała do mnie Monika
-Przyszedłem do Diany. Co z nią?
- Najpierw ją zraniłeś a teraz się pytasz co z nią? To już nie twoja sprawa. Jeżeli coś jej się stanie to będzie wyłącznie tylko twoja winna.
-Monika naprawdę mi jest przykro. Nie wiem jak mogłem być takim kretynem. Nie chciałem tego.
-Chciałeś, nie chciałeś ale zrobiłeś.
-Proszę się uspokoić. Jesteście państwo w szpitalu są tu też inni pacjenci.-podszedł do nas lekarz-Jestem doktor Wanat. Jesteście rodziną pani Diany Black?
-Tak jestem jej siostrą. Co z nią panie doktorze?- spytała Oliwia
-Na szczęście najgorsze już za nami. Pani Black uderzyła ręką w szybę, w wyniku czego została ubita i niestety musi przez tydzień nosić gips aby ręka w prawidłowy sposób została zagojona. Oprócz tego kilka siniaków, ale dzisiaj już może wyjść ze szpitala musi jedynie zostać do wieczora na kilka badań.
Ucieszyłem się z tego co doktor powiedział. Tak się o nią martwiłem ale na szczęście nic poważnego jej nie groziło. Nadal jednak pozostało pytanie CO Z NAMI?
-Możemy do niej wejść?- spytała Oliwia
-Tak ale nie na długo. Pacjentka musi dużo odpoczywać.


<…Oczami Diany…>

-Cześć kochanie.- przywitała się ze mną moja siostra
-Cześć. O cześć Louis, cześć Niall, cześć Zayn, cześć Liam, cześć Monika, cześć Wojtek.-przywitałam każdego kto wchodził do  pokoju.
-Cześć.- powiedział do mnie na końcu nieśmiało Harry
Chciałam mu coś powiedzieć. Zresztą nie wiedziałam co ale z dzięki Bogu wyprzedził mnie Liam pytając co u mnie.
-Dobrze dzięki.
-Słyszałem, że będziesz miała rękę w gipsie.– położył się koło mnie Louis- Współczuje Ci. Ale nie płacz jak będziesz chciała narysuje ci coś na nim fajnego.
-Oj Lou brakowało mi Cię.
-No mi Cię też smrodzie.
-Nie mów tak do niej.-powiedział do niego Liam
-Ale ona dziwnie pachnie. Tak po szpitalnemu. Tak fuuj fuuj.
-No to złaź. Więcej będzie miejsca dla mnie- zepchnęłam go z łóżka
-Ała a może tak delikatniej?
 Siedzieliśmy wszyscy i długo rozmawialiśmy. Każdy jednak nie mógł ze mną siedzieć wieczność, miał też swoje zajęcia i rozumiałam to.
Oliwia wyszła na samym początku, potem Monika i Wojtek. Została Demi i cały zespół One Direction.
Nie pamiętam, żeby podczas odwiedzin w szpitalu tak było zabawnie.
Niall jadł kanapkę potem Liam podchodząc do mnie aby podać mi sok do picia wytrącił mu ją z ręki, przez co Louis który cały czas biegał po sali poślizgnął się na niej. Każdy zaczął się śmiać oprócz Louisa który położył się koło mnie i udawał, że płacze.
-Zawołajcie lekarza. Ja umieram. Bardzo was kochałem, ciebie Harry i Diana najbardziej.-mówił Lou a mnie już brzuch bolał, że śmiechu
-Za młody a tym bardziej za głupi jesteś na to by tak szybko umrzeć.-powiedział do niego Harry
To była jedyna rzecz jaką dzisiaj powiedział oprócz jednego słowa ‘Cześć’. Na jego miejscu też bym się nic nie odzywała po tym co mi zrobił. Nie byłam na niego zła. Jedynie nie mogłam zrozumieć czemu tak się zachował. Bolało mnie to i nadal boli, że mi nie ufa, ale i tak chciałam aby podszedł do mnie i pocałował w czoło tak jak to zawsze robił.
Popatrzyłam się na niego i uśmiechnęłam. On tylko odwzajemnił uśmiech a po chwili wyszedł z sali. Nie wiedziałam o co mu może chodzić. Pewnie nie chciał mieć mnie na sumieniu i przyszedł tu tylko po to aby sprawdzić czy żyje, a potem zapomni o mnie i znajdzie sobie inną. Od razu gdy o tym pomyślałam, że to mógł by być koniec spłynęła mi łza. Jednak szybko ją wytarłam. Nie chciałam aby inni się o mnie martwili i tak już im dużo kłopotów narobiła. Jednak widziała to chyba Demi bo po chwili powiedziała, że pójdzie za nim.
-Możecie mnie zostawić samego z Dianą?- spytał się chłopaków Zayn
-Coś się stało?- spytałam gdy zostaliśmy sami
-Wczoraj wieczorem Carolina ze mną zerwała. Nie wiem czemu. Po prostu twierdziła, że tak będzie dla mnie lepiej i będę szczęśliwszy bez niej. Nie wiedziałem i nadal nie wiem dla czego to zrobiła.
-O Jezu Zayn przykro mi. Ale jeżeli powiedziała, że dla twojego dobra musiała mieć jakiś powód. A jeżeli tobie na niej zależy musisz się dowiedzieć jaki, a co najważniejszy dla czego to zrobiła.
-Wiem. Tylko taki problem, że jest aż we Włoszech, ale i tak zrobię wszystko aby ją odzyskać. Ale nie do tego zmierzam. Chodzi mi o Ciebie i Harrego. Rozmawiałem z nim dzisiaj i powiedział mi, że nie chciał cię zranić. Nie wie czemu to zrobił ale bardzo Cię kocha i żałuje tego co zrobił. A teraz gdy nie ma przy mnie Caroliny wiem co to znaczy stracić osobę która jest twoim całym życiem. Rozumiem jeżeli teraz jego nienawidzisz i nie chcesz z nim być. Ale zastanów się dobrze, bo po czasie, możesz stwierdzić, że to był największy błąd twojego życia. Jesteś moją przyjaciółką i nie chcę żebyś cierpiała. Brakuje mi strasznie Caroliny, nie chcę żeby kiedyś brakowało ci tak Harrego. Obiecaj mi, że porozmawiasz z nim jeszcze raz i się zastanowisz nad tym co ci powiedziałem.
-Zayn ale jak na razie  to on gdzieś poszedł  i nie widać żeby robił cokolwiek w tym kierunku aby ze mną porozmawiać.
-Wiesz jaki jest nasz Styles. Robi coś zaskakującego podczas gdy ludzie myślą że jest jakimś frajerem. Zachowując się w ten sposób, ale potem pokazuje jaki naprawdę jest i jak bardzo zależy mu na innych ludziach. Po prostu nasz Harold jest czasami głupi, może częściej niż czasami-mówiąc to uśmiechnął się- ale nie chce cierpieć i boli go gdy ktoś przez niego cierpi.
-Tak wiem.
- On cię naprawdę kocha.-powiedział po czym wstał i chciał wyjść
-Zayn. Dziękuję. Dziękuje za to co mi powiedziałeś, za to, że jesteś moim przyjacielem i mam nadzieję, że tobie też się ułoży. W każdej chwili jak będziesz potrzebował pomocy wiesz gdzie mnie znaleźć.-powiedziałam i rozłożyłam ręce w geście przytulenia
Po jakimś czasie przyszedł doktor i wyprosił wszystkich abym mogła odpocząć.
Pożegnałam się ze wszystkim, oprócz Demi bo jak wyszła za Harrym do tej pory nie wróciła jedna nie chciałam się tym teraz przejmować. Potrzebowałam jedynie długiego snu.
Kiedy się obudziłam zobaczyłam, że pielęgniarka pakuje moje rzeczy.
-Dzień dobry. Dostała pani w końcu wypis i może spokojnie jechać do domu.- uśmiechnęła się do mnie pielęgniarka po czym pomogła mi się ubrać.
-A ktoś w ogóle przyszedł po mnie?
-Ja.- usłyszałam za sobą jakiś męski głos
Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego.
-Gotowa?- spytał
-Tak.
Wyszliśmy ze szpitala i jak zwykle musieliśmy po drodze do samochodu minąć tłum dziennikarzy.
Nie odpowiedzieliśmy na żadne pytanie tylko od razu skierowaliśmy się do pojazdu.
Podczas jazdy samochodem nikt się nic nie odzywał. Jechaliśmy tak chyba z 15 minut aż w końcu Harry zaparkował samochód lecz nie pod moim apartamentem tylko jego.
-Co my tu robimy?- spytałam udając, że wcale nie obchodzi mnie jego odpowiedź
-Wiem, że jesteś na mnie zła, nie dziwię się też bym był zły na takiego dupka jakim jestem, ale bardzo Cię kocham wiesz o tym, a przynajmniej będę próbował dzisiaj Ci to pokazać. I nie martw się Monika wie, że zostajesz u mnie na noc udało mi się ją przekonać, w sumie Liamowi udało a nie mi, ważne, że chłopaków nie będzie i wieczór jest cały nasz. Mam też dla ciebie małą niespodziankę.-powiedział po czym poszedł otworzyć mi drzwi od samochodu.


Po kilku minutach byliśmy na samej górze w salonie chłopaków gdzie zobaczyłam transparent z napisem ,WITAJ W DOMU SZKARBIE,.
Oprócz tego poustawiał na podłodze świeczki które tworzyły ścieżki a środek wypełnił płatkami róż. To było coś niesamowitego.
-Bosh jak tutaj jest pięknie. Sam to wszystko zrobiłeś?- spytałam szukając wzrokiem Harrego
-Tak no trochę Demi mi pomogła, ale pomysł był mój.-podszedł do mnie z dużym bukietem fioletowych róż.
Chciałem cię przeprosić za wczoraj nie chciałem żeby tak wyszło. Naprawdę. Wiem, że jestem dupkiem i, że Cię bardzo zraniłem, ale to się więcej nie powtórzy, obiecuję. Bardzo cię kocham i nie chciałabym Cię stracić. Wybaczysz mi moje zachowanie?
-Wybaczyć to jedno a zapomnieć Harry to drugie.
Wiedziałam, że to wszystko co od niego usłyszałam było szczere i naprawdę żałował. Aż mi się głupio zrobiło trzymając go w takiej niepewności.
-Co mam zrobić żebyś mi wybaczyła?- spytał patrząc głęboko w oczy
-A  ja?
-Nic… Tylko mnie kochaj.-powiedział po czym podszedł do mnie i mnie pocałował
Kiedy się od niego oderwałam, wsadziłam kwiaty do wazonu i wróciłam po płatkach róż do salonu gdzie zobaczyłam truskawki w czekoladzie.
-Harry wiesz, że Cie kocham?
-Ja cię bardziej szkarbie.
-Lubię kiedy tak do mnie mówisz.- przytuliłam się do niego jedząc przy okazji nieziemsko pyszne truskawki
Leżeliśmy na kanapie oglądając jakąś komedię romantyczną i karmiąc się nawzajem truskawkami.
-Harry?
-Hmmm.?
-Dziękuję za to, że jesteś tutaj teraz ze mną.
-To ja powinienem tobie podziękować. Po tym jak Cię potraktowałem...
-Harry proszę nie wracajmy już do tego więcej. Co było nie wróci. Nie jestem na ciebie zła naprawdę. Jak by było inaczej nie było by mnie tutaj.
-Jesteś niesamowita ale widzę też, że jesteś bardzo zmęczona. Choć zaprowadzę Cię do sypialni.
-Słońce? Jak już taki dobry dla mnie jesteś może weźmiesz mnie na ręce co?- poprosiłam robiąc słodką minkę
-Dla Ciebie wszystko.- wziął mnie na ręce i zaniósł na swoje duże, miękkie łóżko
Wyciągnął ze swojej szafy  koszulkę która wyglądała tak;

i pomógł mi się przebrać.
-Mrauu.- powiedział gdy miałam na sobie jego o kilka rozmiarów za dużą koszulkę-seksownie wyglądasz.
-A światło? Byłeś ostatni.-spojrzałam na niego gdy leżeliśmy w łóżku
-Ale ja już śpię. Idź ty.
-Nieznośny leń.
Wstałam, zgasiłam światło i wracając uderzyłam się palcem u nogi o kant łóżka.
-Cholera, mój palec.
-Trzeba założyć światło przy łóżko- pociumał mnie w palec śmiejąc się przy tym
-Jak to boli. Nie wiem tylko co gorzej- ręka czy palec?-przytuliłam się do niego po czym od razu odpłynęłam w objęciach morfeusza

-Wstawaj śpiochu już południe prawię.- budził mnie Harry
Dopiero gdy się rozciągnęłam zobaczyłam, że przyniósł śniadanie do łóżka.
-Oj słońce dziękuję.-cmoknęłam go w usta
Naleśniki z sosem klonowym były pyszne. Muszę przyznać że nigdy jeszcze tak dobrych nie jadłam.
-Chciałabyś ze mną zamieszkać?- wyskoczył nagle z pytaniem
-Nie wiem sama.. Choć z drugiej strony okey. Jak dla mnie spoko.
-Spoko? I tylko tyle?
-A co na oklaski czekasz czy podziękowania za tak wspaniałomyślną propozycję? Przecież to tylko przeprowadzka. Wyluzuj trochę słońce.
-Kocham cię wiesz?
-Wiem ale teraz pomóż mi to zjeść bo sama nie dam rady.
Po skończonym śniadaniu wzięłam tabletki, ponieważ trochę bolała mnie ręka a potem położyliśmy się znowu do łóżka i leżeliśmy tak przez cały dzień.

_______________________________________________________________
Przepraszam was że tak długo ale mało czasu mam. Obiecuje jednak że się zmienię;*
I jak byście mogli polecić tego bloga na jakiś innych stronach byłabym wdzięczna:p
Jak dla mnie rozdział wyszedł taki byle jaki.;/ a wy co myślicie?

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Do zobaczenia wkrótce;*
Diana xxx

piątek, 26 lipca 2013

Znalazłam imagina którego napisałam wzeszłe wakacje i stwierdziłam że go tutaj wstawię.
Mam nadzieję że wam się spodoba. Piszcie w komentarzach. A następny rozdział wstawię jutro ;))
Fragmenty tekstu wzięte są z prawdziwych zdarzeń.



Twoja mama znowu trafiła na niewłaściwego mężczyznę i musiałyście znowu się przeprowadzić. Jak spotka jakiegoś faceta z którym mu nie wyjdzie to od razu się przeprowadzacie. Zawsze patrzy tylko na siebie i nie zauważa w swoim życiu ciebie i twoich problemów.
Ona tego nie widzi. Nie widzi jak przez nią cierpisz. Jak cię w każdej szkole traktują. Jak marzysz o tym aby wrócić do domu, wziąć kąpiel i znowu się pociąć. Jak tylko to daje ci ulgę. Jak tylko to pozwala ci zapominać o wszystkim. Jak pozwala zapomnieć o tym obrazie który cały czas siedzi ci w głowie gdy twój chłopak która zapewniał, że cię kocha, że nie wyobraża sobie życia bez ciebie jak ty mu ufałaś jak był dla ciebie najlepszym przyjacielem którego nigdy nie miałaś a on to wykorzystał i całował się z jakąś dziewczyną. Nigdy mu tego nie wybaczysz ale też nie możesz zapomnieć. Nigdy nie zapomnisz swoje najlepszej przyjaciółki Oliwi która była dla cb jedną z ważnych osób w twoim życiu. Ale niestety Oliwia miała wypadek i zginęła. Nie zapomnisz chwil które spędzałaś z nią i swoim chłopakiem Danielem. Ale musisz bo to cię tylko wykańcza. Nie pozwala żyć dalej. Żyć przyszłością a nie przeszłością.
 Teraz chodzisz do szkoły w Londynie. Chodzisz już 2 miesiące ale i tak pewnie wylecisz bo znając twoją mamę i jej nowego faceta długo to nie potrwa i znowu będzie koniec tego co jest teraz. Co masz teraz.
A masz nową przyjaciółkę. Emily która pozwoliła Ci zapomnieć i dzięki której już się nie tniesz. A przynajmniej nie tak często jak przedtem.
To dzięki niej każdy dzień jest lepszy i to dzięki niej zawdzięczasz te chwile, piękne chwile które z nią spędziłaś.
 Dzisiaj jest wycieczka. Jedziesz razem ze swoją klasą nad morze. Jedzie też twoja przyjaciółka przy której na pewno nie będziesz się nudzić.
-(T.I.) gotowa.?-spytała się ciebie Emily
-Tak już idę.-powiedziałaś upinając włosy w kitkę.
Gdy jechałyście pociągiem nie obyło się bez wygłupów i rozmów.
Rozmawiało ci się z nią idealnie. Miałyście dużo wspólnych tematów do rozmów.
 Po godzinie byłyście w swoim pokoju i pomimo zakazu postanowiłyście pójść na plaże tak żeby nikt nie wiedział.
Weszłyście do wody i chlapałyście się a Emily zaczęła udawać że się topi
-Emily ale ty masz zrytą banie. Ale i tak Cię kocham przyjaciółeczko.-powiedziałaś przytulając ją
-(T.I.) ale ty nie jesteś moją przyjaciółką.
-Dlaczego.?-zrobiłaś smutną minkę
-Bo jesteś moją siostrą którą kocham nad życie.-pocałowała cię w policzek
Pływałyście długo dopóki Monika nie zaproponowała abyście popływały na materacu.
Zgodziłaś się. Gdy byłyście daleko od brzegu Emily zaczęła się wygłupiać a potem wpadłyście do wody. Ty wypłynęłaś ale nigdzie nie mogłaś znaleźć swojej przyjaciółki. Było dość głęboko ale zanurkowałaś i po wypłynięciu na powierzchnię dalej jej nie było.
-Emily! Emily gdzie jesteś.?-krzyknęłaś ale jej nigdzie nie było więc zawołałaś o pomoc
Na szczęście usłyszał to ratownik i przypłyną.
Gdy mu powiedziałaś co się stało on zanurkował. Łzy leciały ci strumieniem. Na szczęście ratownik wypłyną z nią a potem udał się na brzeg a ty zadzwoniłaś po pogotowie. Ratownik zrobił jej sztuczne oddychanie ale po długich chwilach gdzie dla ciebie to były lata popatrzył się na ciebie i powiedział;
-Przykro mi.                             
-Jakie przykro? Co pan mówi? Niech ją pan uratuj… Proszę…- mówiłaś coraz ciszej a potem przytuliłaś ją do siebie dalej płacząc
Przyjechało pogotowie i wzięło ją do szpitala. Siedziałaś przy niej cały dzień i myślałaś nad tym jak mogłaś być tak głupia.
Gdybyś się nie zgodziła ona by nie wpadła do wody, gdyby nie ta zajebana wycieczka to to by się jej nie przydarzyło. Znowu straciłaś najważniejszą osobę swego życia.
Myślałaś tak nad swoim nic nie wartym życiem do póki nie przyszli lekarze i jej nie zabrali.
-Przepraszam. Mam nadzieję że kiedyś mi wybaczysz.- powiedziałaś a potem ostatni raz ją przytuliłaś
Nie wróciłaś do hotelu tylko od razu udałaś się na plażę tam gdzie to wszystko się wydarzyło. Siedziałaś pod drzewem i patrzyłaś się przed siebie myśląc nad swoim życiem.
Miałaś najgorsze życie jakie mogłaś mieć. Nigdy ci się nic nie udawało. Straciłaś tyle osób a teraz jeszcze Emily. W jednej chwili wszystko wróciło. Płakałaś cały czas i nie mogłaś przestać.
-Dlaczego ja? Dlaczego akurat ona? Co ona takiego zrobiła? To powinnam spotkać mnie nie ją. Dlaczego?- pytałaś się coraz ciszej Boga
Zobaczyłaś, że koło ciebie leży butelka bez namysłu podniosłaś ją i rzuciłaś nią o drzewo. Butelka roztrzaskała się na milion kawałków małych i tych większych.
Patrzyłaś się na rozbite szkło po czym podniosłaś jedno.
Zrobiłaś jedną kreskę na nadgarstku. Robisz to po to aby być z Emily i Oliwią aby znowu je zobaczyć. Aby być blisko nich.
Zrobiłaś jeszcze kilka głębszych cięć a krew lała cię się strumieniami. Popatrzyłaś się jeszcze raz na wodę a potem odpłynęłaś. Po chwili pojawiło się jasne światło a na końcu zobaczyłaś Emily i Oliwię które do ciebie machają. Podszedłaś bliżej a światło było coraz jaśniejsze.
-(T.I.) chodź z nami zabierzemy cie w niezwykle miejsce.-powiedziała Oliwia a potem złapałyście się za ręce i ruszyłyście przed siebie gdzie nie ma żadnych problemów i jest spokój. Właśnie znalazłaś się w niebie ze swoimi najlepszymi przyjaciółkami.
To były chyba twoje najlepsze chwile kiedy możesz mieć przy sobie dwie najbardziej kochające osoby.
Nie wyobrażałaś sobie innego życia chciałaś aby tak zostało na zawsze i tak się stało. Było już tak zawsze. Byłaś ty, Oliwia i Emily i nikt więcej. Ty i Oliwia i Emily na zawsze razem.

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 11^^


Rozdział zawiera tekst przeznaczony wyłącznie dla osób powyżej 18 roku życia.
Czytasz na własną odpowiedzialność.!!!

Po spotkaniu z fanami na lotnisku siedziałam w samochodzie jadącym do apartamentu chłopców. Pukałam do drzwi, ale nikt mi nie otworzył więc nacisnęłam klamkę a drzwi jak zwykle były otwarte.
-Jak ktoś się tu włamie wtedy będziecie zamykać drzwi.-powiedziałam sama do siebie- Czy ktoś jest w ogóle w tym domu?
Sprawdziłam prawie każdy pokój oprócz jednego.
Po wejściu do ostatniej sypialni zobaczyłam Harrego który spał. W sumie to nic nowego, on ciągle śpi. I choć było południe to nie dziwie mu się, że zasnął. Pewnie był zmęczony.
Ale tak słodko spał, że musiałam mu zrobić kilka zdjęć. Po sesji jaką zrobiłam Harremu, rzuciłam torbę i kurtkę na fotel a potem położyłam się koło mojego kochanego Loczka. Leżałam i patrzyłam na ruch jego klatki. Unosiła się powoli do góry a potem w spokojnie opadała. Palce przejechałam po jego ustach a on tylko się wzdrygnął i poruszył głową po czym zachrapał.
-Kocham cię bardzo. Jesteś moim całym światem.- powiedziałam i się w niego wtuliłam
Leżałam i myślałam o tym jak to się wszystko potoczyło.
Mieszkałam w zwykłym miasteczku na południu Polski. Marzyłam o tym by mieszkać w Londynie i śpiewać. Gdy byłam mała bawiłam się z Oliwią na piaskownicy, po czym czasami się kłóciłyśmy o to kto lepszy zamek zbudował. Miałam też mamę. Miałam cudowną mamę, która zawsze wieczorem tuliła mnie do snu. Mało rzeczy pamiętam związanych z nią. Pamiętam np. nasze wyjścia na spacery. Zawsze szłam koło taty i mamy trzymając ich za ręce. Pamiętam jak tato uczył mnie i Oliwię grać w klasy. Byliśmy szczęśliwą rodziną dopóki mama nie umarła na raka mózgu. Bardzo mi jej brakowało i nadal brakuje. Widziałam jak tata płakał. Zajmowała się nami babcia podczas gdy tata coraz więcej pracował. Jednak po pewnym czasie wszystko wracało do normy. Nie było tak jak kiedyś, bo te szczęśliwe dni które były prysnęły jak bańka mydlana. Ważne i tak było to, że tato często mówił, że nas kocha i starał się aby było nam jak najlepiej. Po pewnym czasie Oliwia wyjechała na studia do Londynu, a ja chodziłam jak normalna nastolatka do szkoły z Eweliną i Moniką. Obiecałyśmy sobie, że będziemy się przyjaźnić do końca życia. Wyjechałyśmy do Londynu spełnić swoje marzenia, ale kłopoty nas nie omijały. Chodź jednak dziwnie to brzmi, ale co to jest za życie bez problemów?
Na każdym zakręcie zawsze coś nas ciekawego czeka co zmienia losy życia na inne.
-Długo już nie śpisz?- spostrzegłam że Harry się na mnie patrzy
-Wystarczająco abym mógł uwierzyć w to, że tutaj jesteś.
Nareszcie mogłam go dotknąć,poczuć jego zapach,poczuć się bezpieczna będąc w jego silnych ramionach.
Obejmowałam mnie tak mocno jakbym zaraz miała odlecieć.
-Tak bardzo tęskniłam-szepnęłam wpatrując się w jego zielone oczy.
-Ja bardziej-odparł i pogłaskał mnie po policzku.
Nasze usta zaczęły delikatnie się do siebie zbliżać,a kiedy już się ze sobą zetknęły zamknęłam oczy relaksując się.
Czułam jak motylki w moim brzuchu wariują,
Chwyciłam go za kark i delikatnie pocałowałam dolną wargę,a następnie górną.Po chwili naparłam na nie z dużą siłą prosząc o więcej pieszczot,jego usta rozchyliły się,a mój język złączył się z jego w spójną całość
Przyciągnął moje kolana i położyła je na swoich. Po chwili przekręcił mnie tak że leżałam na nim.
Kiedy on majstrowała przy moim zamku od spodni nie będąc mu dłużej winna ściągnełam z niego koszulkę.
Czułam jego ciepły,szybki oddech na mojej twarzy.Czułam jego gorące dłonie na moim ciele.
Jego męskie,silne dłonie przyprawiały moją skórę o dreszcze.
Po chwili byliśmy w samej bieliźnie. 
Jego palce podążając od linii majtek aż po sam biustonosz zatrzymały się przy zapięciu. Nadal całując jego wargi,mruknęłam dając mu tym nieme pozwolenie,a on pozbył się mojego koronkowego stanika bez ramiączek. 
Obrócił mnie tak,że teraz ja zalegałam pod jego ciałem. Subtelnie całował moje usta schodząc coraz niżej.Ssał i przygryzał skórę na mojej szyi, obojczyku aż wreszcie dotarł do piersi.
Pierwszy raz widziałam w jego oczach takie podekscytowanie i pożądanie.
Delikatnie muskał je swoimi wilgotnymi ustami i językiem,przyprawiając mnie o ciche jęki i szybsze bicie serca.
-Jesteś taka piękna.-wyszeptał całując mój brzuch
Dochodząc do moich majtek ściągnął je zębami a potem podsunął się wyżej całując w usta.
Ja tylko jednym zwinnym ruchem zdjęłam z niego czerwone bokserki aż w końcu byliśmy całkiem nago.
Harry pocałował mnie w czoło po czym wszedł we mnie.
Wygięłam plecy w łuk oddając się rozkoszy lecz po chwili swoje nogi oplotłam w jego pasie, aby czuć go bardziej w sobie. Najpierw poruszał się płynnie jednak po chwili jego ruch stała się szybsze przez  co zaczęłam krzyczeć głośno jego imię.
Kiedy oboje poczuliśmy się spełnieni, padliśmy zmęczeni na łóżko koło siebie głośno dysząc.
Po chwili gdy przystopowaliśmy swoje oddechy przybliżył się do mnie i objął ramieniem ja natomiast położyłam swoją głowę na jego torsie.
-Kocham Cię szkarbie. Jesteś całym moim światem-powiedział całując w głowę
-Ja ciebie też bardzo bardzo kocham.-pocałowałam go w usta
 Leżałam tak rysując coś palcem na torsie Harrego a on bawił się moim włosami gdy nagle do pokoju wparował Louis.
Od razu przykryłam się bardziej kołdrą..
-O Jezuuuu… Co tu się wyprawia?- zakrył od razu oczy dłońmi po czym uciekł z pokoju.
Słyszałam jak tylko krzyczał ,,Oni tam robią coś co nie powinni robić. Fuu.. Zgorszyli mnie‘’
Harry wstał, zamkną za Louisem drzwi po czym ubraliśmy się aby nikt więcej nie zobaczył, że jesteśmy bez ubrań.
-Przepraszam za niego.-powiedział do mnie Harry
-Nie masz za co.
-Ale tak miło było do póki nie przyszedł taki ktoś jak Lou. A chciałem ci jeszcze pokazać jak za tobą  bardzo tęskniłem.-poruszał zabawnie brwiami i zbliżył twarz do mojej
Jednak nie na długo bo zaraz do pokoju wbiegł Niall z chrupkami i zaczął skakać po łóżku krzycząc, że idziemy na imprezę do Justina Biebera
-Horan wynocha z tąd. I nauczcie się do cholery pukać do czyichś pokoi.-krzyknął zdenerwowany Hazzy
-Ale idziemy na imprezę do Justina. Idziemy na imprezę do samego Justina. Czaicie to?- skakał uradowany Niall przez co wszędzie leżały chrupki.
Ale jego mina na wieść o tym że będzie u swojego największego idola była bez cenna.
Po chwili wyszliśmy wszyscy z sypialni i skierowaliśmy się do kuchni.




-Cześć Diana w końcu wróciłaś.-przywitał mnie Liam-Jak tam?
-No też mi was bardzo brakowało chłopcy.-przechodząc potargałam za włosy Louisa.-A nawet dobrze dzięki. A co tam u was?
-Idddddziemmmmy naaaa imprezęęęęęęę doooooooo Juuuuuuustinnnnnnnna Biiiiiiiiiiberrrrrrrra.- za śpiewał Niall
-Tak wiemy o tym nie musisz się powtarzać.-popatrzył się na niego Harry.- a gdzie jest Zayn?
-Z Caroliną. I dzwonił mówiąc, że nie idą z nami. A co wy robiliście w pokoju, że Louis taki wystraszony stamtąd przybiegł?- popatrzył się na nas podejrzliwie Liam a ja od razu się zarumieniłam.
-Lubię gdy się rumienisz.-powiedział na ucho i cmoknął mnie w policzek Harry.- Nic nie robiliśmy. Rozmailiśmy.
-Nie ukrywaj się ze swoją miłością Haroldzie. Możesz nam wszystko powiedzieć a twoje grzechy zostaną ci odpuszczone… Może…- powiedział zabawnie Lou
-Spadaj Louis
-Sam się zbadaj.-odpowiedział po czym wszyscy zaczeli się śmiać
-Ja już muszę wracać do domu, do Moniki a potem do was jeszcze wpadnę.-powiedziałam ubierając
buty 
-Zapytaj się jej czy ma ochotę pójść z nami na imprezę.-powiedział do mnie Liam
No właśnie. Miałam z nim porozmawiać o nim i Monice. Muszę jutro to zrobić.
-No Romeło pożegnaj się z Julią bo może Ci uciec i już nie wróci.-spojrzał na Harrego Louis a ten tylko skarcił go wzrokiem po czym pocałował mnie mocno w usta.
-O fuuuu… Nie przy ludziach.
-Louis masz przerąbane, niech Cie tylko dorwę.-spojrzał na niego Harry, po czym zaczął go gonić po całym pokoju.
-Jak dzieci.. Do zobaczenie.-powiedziałam do Liama oraz Nialla i wyszłam z ich apartamentu.

<…oczami Zayna…>

Dzisiaj wieczorem mielimy iść razem z dziewczynami na imprezę.
Jednak Carolina od kilku dni źle się czuła, przez co nie miała ochoty na imprezowanie.
W sumie też wolałem spędzić miło dzień z moją dziewczyną, niż iść na imprezę.
-Cześć kochanie.-powiedziałem wchodząc do domu
-Cześć.
Zauważyłem że przed drzwiami stoją jakieś walizki.
-Czyje to walizki? Wyjeżdżasz gdzieś?
-Tak jakby. Zayn musimy poważnie porozmawiać.-powiedziała chodząc cały czas w kółko po salonie.
Widziałem, że coś się stało. Zachowywała się dziwnie, nigdy jej takiej nie widziałem.
Może jesteśmy razem kilka miesięcy, ale i tak umiem rozpoznać kiedy tak naprawdę jest smutna, szczęśliwa albo kiedy ktoś ją skrzywdził. Ale tym razem było coś innego na rzeczy.
Troszkę mnie już to denerwowało, że tak chodzi cały czas w tym samym miejscu i nie chce mi powiedzieć o co chodzi.
-Ej! Spójrz na mnie.-podszedłem do niej-Coś się stało?
Myślałem, że mi odpowie ale ona tylko mocno do mnie się przytuliła. Po chwili odchyliłem jej twarz do tyłu i mocno pocałowałem. Po pewnym czasie oderwała się i zaprowadziła do kanapy.
-Wyprowadzam się do Włoch.
-Słucham?
-Przykro mi Zayn tak będzie lepiej. Tak będzie dla ciebie najlepiej.
-Ale na długo? Dlaczego? Dlaczego, aż do Włoch przecież masz tu rodziców i młodszego brata. Co z nami?- pytania które krążyły mi po głowie były niekończące
-Nie wiem. Wyszła ostatnio moja linia perfum a wszystkie inne sprawy załatwiłam więc mogę spokojnie lecieć. Rozmawiałam też z moją kuzynką i mogę u niej przez pewien czas zamieszkać a potem się zobaczy. Nie mogę tu dłużej mieszkać. A z nami…przykro mi. Robię to tylko dla tego abyś był szczęśliwszy.
-Zrywasz ze mną, wyjeżdżasz na drugi koniec świata i mówisz, że to dla mojego szczęścia? Czy ty siebie w ogóle słyszysz? O co tu do cholery chodzi?
-Zayn musisz mnie zrozumieć. Kiedyś ci wszystko wyjaśnię ale nie teraz. Nie potrafię. Nie chciałam żeby tak było ale nie mam wyjścia. Proszę cię nie utrudniaj tego.
Siedziałem i patrzyłem się na nią nie mogąc uwierzyć w to co do mnie powiedziała. Co ja takiego zrobiłem, że przeze mnie musi wyprowadzić się do Włoch, przecież ją kocham.
Carolin wstała podeszła do okna i zobaczyła, że jej taksówka już czeka.
Po chwili przyszedł kierowca i wziął wszystkie walizki ze sobą.
Carolina w tym czasie ubrała kurtkę i buty i spojrzała na mnie.
Po chwili staliśmy na zewnątrz, a ja wciąż patrzyłem na nią i analizowałem wszystko co mi powiedziała.
-Carolina ale powiedz co się stało? Co ja takiego zrobiłem? Przecież cię kocham. Bez powodu do tych cholernych Włoch nie lecisz. Ale przecież jak już to możemy być razem na odległość.
-Zayn nie możemy i nic takiego nie zrobiłeś. Tak będzie lepiej musisz mi zaufać. Mam do ciebie ostatnią prośbę. Proszę nie dzwoń do mnie, nie szukaj mnie po prostu o mnie zapomnij. Wydaje ci się pewnie to wszystko dziwne ale tak będzie najlepiej. Przepraszam za to wszystko.-powiedziała i dała mi coś do ręki.-Żegnaj. Nigdy cię nie zapomnę.
Popatrzyła się na mnie a po policzku spłynęło jej kilka łez.
-Carolina proszę Cię, nie rób mi tego. Nie możesz mi tego zrobić. Przecież cię kocham. Słyszysz? Kocham cię.- krzyczałem gdy siedziała już w taksówce i odjeżdżała
Nie mogę uwierzyć w to co ona robi. Spojrzałem na swoją rękę i zobaczyłem że trzymam łańcuszek który dałem jej w dzień kiedy powiedziałem, że ją kocham. Ona ostatnio powiedziała, że nie wyobraża sobie beze mnie życia a teraz co robi? Zostawia mnie samego?
-Trzeba się przyzwyczaić, że nigdy nie znajdę tej jedynej dziewczyny.-powiedziałem do siebie


Impreza

Rozmawiałam z Moniką o tym aby poszła ze mną na imprezę do Justina. Po krótkim czasie namawiania zgodziła się. Ubrałam się w to



włosy lekko pofalowałam i zrobiłam trochę ciemniejszy makijaż po czym pomogłam Monice wybrać to



i zrobić wysokiego koka i już byłyśmy gotowe. Monika zadzwoniła jeszcze po Wojtka, ale czuł się niezbyt dobrze, przez co nie mógł iść razem z nami.
-Woow ślicznie dziś wyglądasz.- uśmiechnął się do mnie Harry kiedy dotarłyśmy pod dom Justina
-Tylko dzisiaj?- spytałam zadziornie
-A teraz wszyscy zamykamy oczy a ty Harry całują ją szybko i wchodzimy do środka.- powiedział Lou.
Harry tylko popatrzył się na niego i w końcu mnie pocałował po czym dodał;
-Zawsze ślicznie szkarbie wyglądasz.
Kiedy znajdowaliśmy się już w środku widać było, że impreza się rozkręciła. Dużo osób tańczyło a w tym większość była już pod wpływem alkoholu.
Cała nasza grupa skierowała się do baru gdzie wypiliśmy po jednym kieliszku wódki, a następne każdy udał się w swoją stronę. Po tym jak Niall zobaczył Justina od razu do niego podbiegł, a Demi nic innego jak tylko musiała podążyć za nim. Louisa wyrwały od razu jakieś dziewczyny. Harry z Liamem zostali przy barze a ja z Moniką poszłyśmy trochę potańczyć. Poznałyśmy tam przy okazji dwóch chłopaków Nathana i Oliviera. Nawet nieźle tańczyli to muszę przyznać. Widziałam jak patrzył się na mnie Harry, chcąc to wykorzystać zbliżyłam się do Oliviera i tańczyłam najbardziej seksownie jak tylko potrafiłam. Styles wypił następny kieliszek wódki i już był koło mnie.
-Nie ładnie tak zadzierać ze mną.-powiedział przysuwając się do mnie
Widziałam kątem oka jak Liama patrzy się na tańczącą Monikę z Nathanem. Pewnie chciałby się z chłopakiem zamienić, ale jak na jego szczęście skończyła się piosenka i Monika poszła się czegoś napić a następnie stanęła koło Liama i zaczęła z nim rozmawiać.
Godzina mijała za godziną a końca imprezy nie było widać.
 Ja już jednak miałam powoli dość. Byłam trochę zmęczona.
Jednak reszta dalej świetnie się bawiła. Niall z Demi siedzieli na kanapie przytulenie i zawzięcie o czymś rozmawiali. Louis pewnie jest przy barze, lub za dużo wypił i nie przy barze tylko pod barem się znajduje. Pewnie tak druga wersja jeżeli chodzi o naszego kochanego Louisa jest prawdziwa. Liam chodził gdzieś po parkiecie trzeźwi jak nigdy a Monika dawno mi zginęła z oczu. Harry natomiast rozsądnie już nie myślał.
Jednym słowem alkohol robi swoje.
Ja natomiast chciałam zażyć trochę świeżego powietrza więc wyszłam na taras. A jeżeli chodzi o Justina taras to był nieziemski.
Zauważyłam że siedzi tam Olivier więc podeszłam do niego bliżej.
-Cześć.-powiedziałam idąc trochę chwiejnym krokiem do niego
-O hej Dajannnnno. Piękny wieczór, piękna dama przy moim boku-to się źle skończy.- podsumował po czym zaczęliśmy się śmiać nie wiedząc nawet z czego.
Siedzieliśmy na huśtawce i rozmawialiśmy. Może byłam trochę pijana, lecz powietrze trochę mi pomogło dojść do poprzedniego stanu sprzed imprezy. Jednak Nathanowi mało co już w tej chwili by pomogło. Było trochę chłodno więc stwierdziliśmy, że wrócimy do środka. Jednak jak na mojego pecha musiałam się potknąć łamiąc przy tym obcas i wpadając na Oliviera, a z jego równowagą nie było zbyt najlepiej i niestety oboje po chwili leżeliśmy na podłodze.
Długość jaka dzieliła nasze twarze była niewielki. Mój kolega jednak nie wiedząc czemu zaczął się znowu śmiać.
Podnosząc się widziałam Harrego który stał tyłem do nas a po chwili gdzieś poszedł.
-Nic ci nie jest?- spytałam podając rękę Olivierowi.-Przepraszam
-Spoko…haha..Damy radę. Muszę iść poszukać swojego Olivera. Do zobaczenia
-Cześć.-pomachałam mu i po zdjęciu butów poszłam poszukać Harrego
-Widziałeś gdzieś Harrego?- spytałam Liama
-Widziałem, że poszedł zły gdzieś w stronę głównych drzwi.
-Dzięki.-odpowiedziałam i poszłam w kierunku drzwi -Gdzie ty byłeś? Brakowało mi cię kochanie.-chciałam się do niego przytulić ale mnie odtrącił
-Wiem. Widziałem jaka byłaś z tego powodu smutna szczególnie gdy byłaś z tamtym frajerem.
-Słucham?- spytałam nie wierząc w to co do mnie mówi
-Dobrze słyszałaś. A jak nie to idź do swojego kolegi on Ci na pewno to przetłumaczy.
-Harry nie wiem o co ci chodzi. Jesteś pijany chodź wracamy już do domu.
-Nie jestem pijany a tym bardziej nigdzie z tobą nie jadę. Wiedziałem, że każde dziewczyny są takie same. Myślałem, że ty jesteś inna ale się myliłem. Dobrze by ci było teraz jak bym pocałował pierwszą z rzędu laskę. Fajnie byś się kurwa czuła? Chyba nie. Ale to co ja czuję ciebie nie obchodzi.
-Harry czy ty siebie słyszysz? O co ty mnie oskarżasz? Potknęłam się i wpadłam na Nathana- próbowałam się uspokoić, ale nie potrafiłam. Łzy naciskały mi się do oczu coraz bardziej.- Zachowujesz się jak małe dziecko. Kłócisz się o byle co i do tego wyzywasz mnie od nie wiadomo kogo. Powiedz, że czekałaś już tylko na sex a teraz mówisz tak bo chcesz mieć jakiś powód aby się mnie pozbyć. Nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobiła. Nigdy bym nie pozwoliła cię zranić w przeciwności do ciebie. I tak dla twojej wiadomości Olivier jest…- próbowałam skończyć ale on nie chciał tego słuchać
-Mam cię już dość. Jak ja mogłem być z kimś takim?- powiedział a potem chciał wejść do środka.
Próbowałam jednak go zatrzymać, ale on tylko popchał mnie tak mocno, że upadłam na trawę i wszedł chwiejnym krokiem do domu.
Widząc to całe zdarzenie podbiegł do mnie Liam.
-Nic ci Diana nie jest? Krzyczeliście tak, że było was słychać w całym domu, na dodatek będziecie jutro w gazetach.-wskazał palcem na fotografa który robił pewnie zdjęcia podczas kłótni-Chodź odwiozę cię do domu a jutro pogadacie jeszcze raz na spokojnie i wszystko sobie wyjaśnicie.
-Nie mamy już czego wyjaśniać. Zostaw mnie.-odpowiedziałam i uciekłam stamtąd.
Zatrzymałam taksówkę która właśnie jechała w moim kierunku i poprosiłam pana aby zawiózł mnie do domu.
-Jak Harry mógł mi coś takiego powiedzieć? Mój Harry? Nie wierzę w to. Obiecał mi, że mnie nie skrzywdzi. Obiecał, że będzie zawsze przy mnie. Miał być moim szczęściem a nie cierpieniem.-mówiłam sama do siebie w myślach.
Nie mogłam się uspokoić. Miałam dość dzisiejszego wieczoru. Dość Harrego.
Kiedy jechaliśmy, po pewnym czasie usłyszałam pisk hamujących opon i zobaczyłam samochód który jechał na wprost nas. Poczułam silne uderzenie które napłynęło z przodu taksówki. Moc była tak silne, że aż uderzyłam głową w przednie siedzenie a potem wybiłam ręką szybę.
Pamiętam tylko jak przez mgłę jak ktoś do mnie coś mówił.
Pamiętam sygnał karetki i ból.
Ból który pochodził z każdej części mojego ciała.

________________________________________________________________

Przepraszam was że tak późno ale nie miałam za bardzo czasu.:c
 Choć jednak i tak mało osób tu zagląda i komentuje-obserwuje;(((
Rozdział może zawierać; brak przecinków, brak kropek i błędy ortograficzne ponieważ z takiego względu iż że nie chciało mi się setny raz tego czytać i poprawiać.
Mam nadzieję że wam się podoba;*
KOMENTOWAĆ KOMENTOWAĆ KOMENTOWAĆ!!!!!!
A przede wszystkim CZYTAĆ CZYTAĆ CZYTAĆ!!!!!
Do zobaczenia;**




Mina Louisa zabójcza <3



poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 10 ;*


Ucieszyłam się z tego co powiedział a potem ruszyliśmy w stronę ołtarza.

-Opiekuj się nią.-powiedział tato do Nathana
-Będę najmocniej jak potrafię.
W końcu nadszedł ten moment. Czekałam na tą chwilę bardzo długo. Zawsze marzyłam o tym aby mieć takiego męża jakim będzie Nathan.
Spojrzałam na niego i przypomniało mi się chwila, w której pierwszy raz na siebie spojrzeliśmy. Tak jakby to było wczoraj. Nie był jeszcze nawet w zespole. Był zwykłym chłopakiem który miał mnóstwo dziewczyn, miał jakieś plany. Który chodził na imprezy gdzie się poznaliśmy. Stałam na środku parkietu a on przy barze patrząc się na mnie. A teraz jestem w kościele patrzę się na niego z myślą ,,To ten jedyny".
-Czy ty Oliwio bierzesz sobie za męża Nathana Sykesa i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że nie opuścisz go aż do śmierci?
-Biorę.
-A czy ty Nathanie bierzesz sobie Oliwie Black za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że nie opuścisz jej aż do śmierci?
-Biorę.-odpowiedział po czym założyliśmy sobie obrączki
-Ogłaszam was mężem i żoną, możecie się pocałować.-powiedział ksiądz a Nathan przełożył welon na drugą stronę i mnie pocałował.

<...Oczami Moniki...>


Zaraz po tym jak Oliwia i Nathan zawarli związek małżeński pojechaliśmy do bardzo wytwornej restauracji.

Gdy młoda para tańczyła chciałam znaleźć Wojtka, ale zamiast tego zauważyłam, że cały czas patrzy się na mnie Liam. Widziałam w jego oczach może nie strach lecz smutek. Chciałabym podejść do niego i przytulić. Pocieszyć sprawić by jego oczy znowu nabrały blasku. Po prostu być przy nim. Ale jako przyjaciółka. Jestem przecież z Wojtkiem. Chciałam być z nim odkąd sięgam pamięcią. A teraz gdy już z nim jestem czegoś mi brakuje. Nie wiem nawet czego. Pogubiłam się już trochę. Patrząc na Wojtka widzę Liama a gdy patrzę na Liama widzę Wojtka. Nie wiem już co się ze mną dzieje.
-Cześć.-pojawił się nagle przede mną Liam
-Hej. Co tam?
-Dobrze a u Ciebie?
-Też. Trochę mi się nudzi.
-Ale za  to ślicznie wyglądasz.-uśmiechnął się patrząc na mnie.
Miałam na sobie taką sukienkę nic w
sumie szczególnego.
-Dziękuje.
-Przejdziemy się? Pokaże ci takie fajne miejsce.
-Dobrze.
Objął mnie i wyszliśmy z restauracji a ja w myślach tylko powtarzałam sobie;
,,Jesteśmy przyjaciółmi, jesteśmy przyjaciółmi, jesteśmy przyjaciółmi..."
Szliśmy dużo rozmawiając i śmiejąc się.
Cieszyłam się, że miałam takiego przyjaciela jakim jest Liam.
Zawsze mnie rozmieszał. Wiedział kiedy coś się dzieje i wiedział jak mi pomóc kiedy miałam jakiś problem.
Po kilku minutach Liam wpadł na pomysł aby zagrać w rozpowszechnioną grę One Direction pt.Quicekfire.
-Uwaga czas... start.-powiedział-Twoje marzenie?
-Chciałabym mieć pokój z ładnym widokiem i żeby była głucha cisza, abym mogła spokojnie malować. Ulubiony kolor?
-Niebieski. Ulubiona książka?
-Kłamczucha. Piosenka którą najczęściej słuchasz?
-Little Bit Bird. A twoja?
-Nie mam pojęcia.-powiedziałam po czym się zaśmiałam.-Sławna osoba która ci się podoba?
-Ty.
Zdziwiła mnie jego odpowiedź a jeszcze bardziej to, że chciał mnie pocałować.
mam jednak chłopaka i nie mogłam tego zrobić.  

<...Oczami Liama...>


Chciałem ją pocałować. Nie mogę zaprzeczyć ale był to chyba impuls. Myślałem, że też tego chce ale zapomniałem o tym, że ma chłopaka. Wiem, że postawiłem ją w niezręcznej sytuacji dlatego szybko chciałem to naprawić. 

Akurat doszliśmy do łąki na której stała altanka.
-Ale tu ślicznie.-powiedział patrząc na altankę ozdobioną kwiatami i światełkami
-Zatańczymy?-spytałem
-Przecież nie ma muzyki.
-Choć ja będę śpiewał. Może aż tak tragicznie nie śpiewam.
-Może.-uśmiechnęła się
Przysunęliśmy się bliżej tak, że prawie stykaliśmy się ciałami. Ona położyła głowę na moim ramieniu a ja zacząłem jej śpiewać.


With my hands on your waist                            Poczuj moje ręce na twojej talii 
While we dance in the moonlight                      Gdy tańczymy w świetle księżyca
I wish it was me                                                  Marzę, abym ja był 
That you call later on                                         Tym, do którego dzwonisz późno w nocy. 
Cause you wanna say good night                      Bo chcesz powiedzieć dobranoc. 
Cause I see you with him slow dancing             Ale widzę cię z nim, tańczącą powoli 
Tearing me apart                                                Rozdziera mnie to
Cause you don't see                                           Bo ty nie widzisz 
But I see you with him slow dancing                 Ale widzę cię z nim, tańczącą powoli
Tearing me apart                                                Rozdziera mnie to
Cause you don't see                                           Bo ty nie rozumiesz
Whenever you kiss him                                      Ilekroć go całujesz
I'm breaking,                                                       Załamuję się


Nagle poczułem, że jej mięśnie się rozluźniły a ręka która miała na moim ramieniu opadła wzdłuż jej ciała.

-Ej nie mów że zasnęłaś?- uśmiechnąłem się sam do siebie
Nie chcąc jej budzić wyjąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem po taksówkę bo niestety za daleko byliśmy od mojego samochodu. Trzymając ją na rękach pocałowałem w policzek i zobaczyłem, że chyba się uśmiechnęła. Miałem ochotę trzymać ją tak przez całe życie i nikomu nie oddawać. 



<...Oczami Harrego...>

Siedziałem przy stole i rozmawiałem z panem Krzysztofem-tatą Diany. 

Jest bardziej takim wyluzowanym, ale jednocześnie stanowczym facetem. Widać, że bardzo kocha swoje córki. Naprawdę miło mi się z nim rozmawiało. Powiedział mi żebym się Dianą opiekował i był przy niej cały czas nie raniąc jej, ponieważ dużo już przeszła w swoim życiu.
Nie musiałem mu nic obiecać bo bez względu na wszystko będę z nią. Za bardzo ją kocham.
Widząc ją jak tańczyła sama na parkiecie pośród tylu ludzi podszedłem do niej mijając pijanego Sivę. Widziałem jak patrzył na mnie, że złością. Albo jaki był zły gdy stałem przytulony z Dianą czy się z nią całowałem. 
Oliwia zastanawiała się czy to dobrze, że ja i on będziemy na tym samym weselu w tym samym pomieszczeniu ale zapewniłem ją, że krew się nie poleje. 
To był jego problem, że teraz jest tak jak jest. To on zranił Dianę. Pozwolił jej odejść a my się kochaliśmy i nie mógł nam nikt tego zepsuć.
Podszedłem do niej i obejmując ją w pasie zaczęliśmy tańczyć.
-O czym myślisz?-spytała po chwili podnosząc głowę do góry
-O wszystkim, o tobie.
-A o czym o mnie?
-O tym, że jestem szczęściarzem mając kogoś takiego jak ty przy sobie, że zawsze będziesz dla mnie ważna i zrobię dla ciebie wszystko.
-Ale nie musisz robić wszystkiego.
-Tylko co?
-Tylko mnie kochaj.-powiedziała mocno się wtulając we mnie.

Następnego dnia


<...Oczami Moniki...>


Rano obudziłam się nie wiedząc czemu obejmowana przez Liama

-Ej Liam obudź się.-zaczęłam nim potrząsać
-Jeszcze chwile mamo.
-To nie mama tylko ja, Monika.-uśmiechnęłam się na jego słowa
-Aaa... Cześć. Przepraszam nie wiedziałem, że to ty.-rozciągnął się
-A ja nie wiedziałam że budzi Cię mama nawet jeśli tu nie mieszka zresztą nie ważne. Czy możesz mi wyjaśnić co ja robię w tym łóżku i jeszcze do tego z tobą?
-Wczoraj jak tańczyliśmy zasnęłaś, więc Cię tutaj przywiozłem i jak widać musiałem zasnąć.
-Dziękuje. Ale muszę już się zbierać. Przepraszam pewnie dużo kłopotów Ci sprawiłam.
-Nie no coś ty. Jestem twoim przyjacielem. A przyjaciele muszą sobie pomagać.
-Dziękuje właśnie za to, że chcesz być moim przyjacielem.-pocałowałam go w policzek i zostawiłam go samego w pokoju. 
W domu czekał już na mnie Wojtek.
-Możesz mi wyjaśnić co ty robisz?-spytał. 
Widziałam jak był na mnie zły
-Nic po prostu wczoraj...
-Jak tak bardzo kochasz Liama to powiedz. Będzie nam łatwiej. Nie traktuj mnie jak jakiegoś pieprzonego frajera.-przerwał mi
-Wojtek uspokój się. Przepraszam nie wiedziałam, że tak to odbierzesz. Jesteśmy tylko przyjaciółmi i nic mnie z nim nie łączy.
-Jak ja mam być kurwa spokojny, gdy moja dziewczyna znika na całą noc, do tego jeszcze z jakimś nie powiem kim, a każdy widzi jak on do ciebie zarywa.
Nigdy jeszcze nie widziałam jego takiego zdenerwowanego. Był zły o nic w sumie takiego ważnego. Po prostu zasnęłam a Liam mnie zawiózł do jego apartamentu.
W sumie jak mnie budził i powiedział, że jedziemy do niego mogłam za protestować. Ale przecież z przyjaciółmi mogę spędzać chyba czas.
-Wojtek proszę cię. W tej chwili jesteś niesprawiedliwy. Kocham tylko ciebie i z tobą chcę być, jak by było inaczej to byś o tym wiedział. Nic takiego nie zrobiłam złego.-powiedziałam a po chwili spłynęło mi kilka łez.
Usiadłam na krześle a on pochodził chwilę po salonie i później podszedł do mnie aby mnie przytulić.
-Tak wiem. Masz rację. Przepraszam, nie powinienem się unosić. Nie wiem co dzisiaj we mnie wstąpiło. Przepraszam, zachowałem się jak świnia. Po prostu trochę mnie poniosło. Możesz zawsze mi o wszystkim powiedzieć.Jeżeli nie wiesz czy coś do mnie czujesz powiedz, dam Ci tyle czasu ile będziesz potrzebowała. 
-Tak wiem o tym. Ale nie potrzebuję go.
-Dobrze ale nie płacz już proszę. Też cię bardzo kocham.



<...Oczami Eweliny...>

Dzisiaj miałam wylot do Polski. Cieszyłam się ale nie chciałam opuszczać Moniki i Diany. Przeprowadziłyśmy się tutaj i miałyśmy nadzieję że będziemy mieszkać ze sobą bardzo długo ale jak widać mój czas mieszkania z nimi właśnie się skończył. Pożegnałam się z chłopcami i z Caroliną. Demi nie wiem czemu musiała wyjechać do Ameryki jakiś czas przed ślubem Oliwi na jakiś plan filmowy czy coś takiego więc nie miałam jak się z nią pożegnać.
-Będziemy za tobą tęsknić.-powiedziały Diana i Monika
-Wiem. Ja za wami też. Bardzo was kocham.-
-My Cię też.-przytuliłyśmy się
-Ewelina choć bo się na samolot spóźnimy.-podszedł do mnie Kamil odciągając od dziewczyn
-No idę chcę się z nimi ostatni raz pożegnać.-powiedziała po czym podbiegłam do nich i mocno przytuliłam każdą osobno.
Po 40 minutach siedzieliśmy w samolocie i czekaliśmy aż uniesie się ku niebu.

<..Oczami Diany...>

Siedziałam z Harrym w samochodzie przed lotniskiem czekając aż ochroniarz wyciągnął mój bagaż.
-Będę bardzo tęsknił.-powiedział do mnie Harry
-Ja też. Nie wiem jak sobie bez ciebie poradzę. Kocham Cię bardzo.
-JA ciebie też. Dobrze że mamy przynajmniej dużo koncertów szybciej może jakoś to zleci.-pocałował mnie mocno Harry
Po kilku minutach Kate mnie zawołała, że samolot odleci bez nas więc musiałam niestety wysiąść już z auta.
Miałam lecieć do Stanów na 3 tygodnie.
Ku mojemu szczęściu czas mijał szybko. Dużo rozmawiałam z Harrym opowiadał że mają dużo koncertów i że kończą nagrywać album. Tutaj poznałam nowych fajnych osób. Poznałam reżysera Scotta Speera. Poznałam najlepszych tancerzy jacy istnieją na tej planecie. A film wypadł naprawdę rewelacyjnie. A i tak najlepsze było to, że w końcu po trzech tygodniach ciężkiej pracy, nie przespanych nocach mogłam wrócić do mojego kochanego Londynu, gdzie żyło mi się najlepiej. Myślałam nie wiedząc o tym, że wszystko co dobre kiedyś się kończy.

__________________________________________________________________

I za nami już 10 rozdział;**
JAk dla mnie bardzo fajny a wy co uważacie?
A i te linki z muzyką mogą być czy nie? Bo nie wiem czy wy wgl słuchacie tej muzyki.
I na koniec zła wiadomość nie będzie mnie przez prawie 2 tygodnie ponieważ jadę na wakacje.
Więc rozdziały nie będą dodawane. Dzisiaj dodałam ostatni jak na razie rozdział. 
Chyba że może poproszę siostrę aby tu wstawiła następny rozdział specjalnie dla was.
Jeżeli będzie oczywiście dużo komentarzy;)))
Powyżej 10 komentarzy następny rozdział za kilka dni dodany specjalnie przez moja kochaną siostrzyczkę;* xd

Do zobaczenia za 2 tygodnie.;*
Love you guys<3