piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 14 :'(


Nie mogłem uwierzyć w to co mi powiedział przed chwilą lekarz. To było nie możliwe. Dlaczego mnie okłamała? Czemu nic nikomu nie powiedziała?
Nie zważając na lekarza, wszedłem do pokoju gdzie znajdowała się Demi a zaraz po mnie reszta.
-Czemu? Czemu nic mi nie powiedziałaś?-spojrzałem na nią ze łzami w oczach
-Przepraszam Niall. Nie chciałam ż... bałam się. Chciałam spędzić z tobą ostatnie dni normalnie. Nie chciałam abyś traktował mnie inaczej. Nie chciałam żebyś cierpiał. Okłamałam Cię mówiąc, że jadę do Ameryki kręcić film. Znaczy poleciałam, ale dla tego, że miałam operację. Chciałam Ci po powrocie powiedzieć. Od jakiegoś czasu chciałam, ale nie umiałam. Nie potrafiłam kiedy widziałam Cie takiego szczęśliwego. Pomyślałam, że lepiej będzie dla Ciebie jak postaram się abyś był przez ten czas jeszcze szczęśliwy. Chciałam żebyś zapamiętał mnie jako osobę którą kocham.-spłynęła jej po policzku łza a ja ją od razu wytarłem.
-Ale przecież wyzdrowiejesz.-złapałem ją za ręke-jeszcze będziemy razem szczęśliwi zobaczysz. Jeszcze będzie okazja do tego by udowodnić jak bardzo się kochamy. Choć ty nie musisz mi nic udowadniać bo ja to wiem.Prawda panie doktorze? Ona jeszcze wyzdrowieje.
-Niestety nie. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Pani Demetria Lovato zgłosiła się do nas kilka miesięcy temu z bólem głowy i częstymi omdleniami. Na początku myśleliśmy, że to nic groźnego. Mogło to być ciąża lub jakiś wirus. Cokolwiek. Dlatego musieliśmy wykluczyć wszystkie skutki. I przy ostatnich badaniach nie mogliśmy uwierzyć, że nasza pacjentka przy tak silnej chorobie jeszcze żyje. Na nowotwór raka choruje bardzo mało ludzi. Nie będę państwu dokładnie mówił co to jest bo wiem że nie najlepszy moment ale jest to choroba nieuleczlana. Staraliśmy się aby nasza pacjentka żyła jak najdłużej i udało nam się ale po kilku dniach nastąpił nawrót i została nam operacja w Ameryce jednak i to nie pomogło. Nic więcej nie udało nam się zrobić. Nasza pacjentka była w zaansowanej chorobie przy której mało mogliśmy zrobić. Jedynie przedłużyc jej życie o conajmniej rok. Jednak jak mówiłem nastąpiły komplikacje i zostało nie wiele czasu.
-To znaczy ile dokładniej?-popatrzył się na doktora Liam
-Dzień, góra dwa. Przykro mi. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Zapraszam potem do mojego gabinetu odpowiem na pytanie jeżeli państwo mają i po odbiór dokumentów.-spuścił głowę doktor i wyszedł mówiąc, że jeszcze musi zadzwonić do rodziców Demi.
-To jest nie prawda. Demi kochane powiedz, że to jakiś żart.-mówiłem coraz ciszej przytulając ją do siebie.
Jak to możliwe? Ona nie może mnie tak samego zostawić. Przecież ją kocham. Byliśmy razem i tak miało zostać. Nie mogę uwierzyć w to co teraz się wydarzyło. To jakiś koszmarny sen z którego bym się najchętniej teraz obudził. To nie może dziać się na prawdę. Nie mogłem uwierzyć, że za kilka dni, że nawet już dzisiaj w nocy mogę ja stracić, że mogę stracić miłość swego życia, osobę bez której sobie go nie wyobrażam.
-Niall przepraszam. Przepraszam, że cię zawiodłam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.-mówiła do mnie przez łzy
-Nie masz za co przepraszać, Jestem z tobą i zostanę. Ułoży się jakoś zobaczysz... Ciii.... Nie płacz... Kocham cię i nigdy nie przestanę.

<...oczami Diany...>

Siedzieliśmy w pokoju w ciszy i czekaliśmy? Ale na co? Na to, że ważna osoba miała odejść z naszego życia? Demi która była więcej niż kumpelą miała odejść? To chyba jakaś kpina.
Jakiś czas temu wszystko było tak jak powinno być. Zayn był szczęśliwy z Carolin, Liam miał nadzieje, że będzie mógł dzielić się swoim szczęściem z Moniką, ja nie miałam wypadku a Niall... Właśnie. Nasz kochany blondasek nie wiedział, że straci swoją miłość w taki sposób.Jak mogło się to wszystko tak zmienić? I to w tak szybkim czasie.
A teraz? Teraz Niall siedzi z Demi na łóżku i próbuje nie płakać. Zayn patrzy się w jakiś nieokreślony punkt, Louis siedzi ze spuszczoną głową a Liam próbuje już nie płakać. Widziałam jak już nie wytrzymał i łzy same zaczęły lecieć. Ale nie dziwie mu się. On najbardziej poza Niallem przyjaźnił się z Demi, z tego co wiedziałam byli dla siebie prawie jak rodzeństwo. To w sumie dzięki Liamowi się poznali. On się z nią przyjaźnił od dawna wiedział o tym, że Demi jest nieszczęśliwa tak jak blondasek więc chciał zamienić dwa cierpiące serca w pełne miłości i uśmiechu choć w sumie tego drugiego tak bardzo im nie brakowało. Jednak gdy przyprowadził Nialla na imprezę on go wyprzedził i sam dostrzegł Demi, znaczy zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Kiedy się zaprzyjaźnili płomień między nimi wzrastał do takiego stopnia, że sami przyznali, że nie mogą bez siebie żyć. Z tego co mi opowiadał Liam, Louis podsumował to w taki sposób, że nie mogą bez siebie żyć tak jak Niall nie może żyć bez jedzenie więc im wierzy.
A teraz oboje tracą ważną, a może i najważniejszą osobę swojego życia. Jakie to wszystko potrafi być beznadziejne. Przypadek?
-I co teraz będzie?-spytałam przenosząc wzrok na Harrego który też był zamyślony
-Nie wiem. W tym momencie nic nie wiem.-Powiedział i przytulił mnie do siebie
Chciałam coś powiedzieć ale nie wiedziałam co. Pewnie nie tylko ja chciałam aby to wszystko inaczej wyglądało. Nigdy jeszcze nie zdarzyło się żeby każdy siedział taki smutny.
A Demi? Widziałam, że jest słaba. Z sekundy na sekundę była słabsza. Miała bladą twarz a do ciała miała przyczepione tysiące kabelków. Ledwo co się trzymała. Gorzej się chyba jeszcze czuła  gdy widziała nas wszystkich zdołowanych. Ale co mieliśmy robić?


-Już jestem. Przepraszam, że nie szybciej ale te korki...-powiedziała wchodząc do sali Monika po czym podeszła do Demi i ją przytuliła.
-Nic nie szkodzi. Mam nadzieje, że nie narobiłam ci problemów.
-Jakich problemów? To nie jest ważne. Najważniejsza jesteś teraz ty.
-Jak zawsze Monika miła i próbująca wesprzeć kogoś, zostawiając wszystko na sam końcu.-pomyślałam spoglądając na nią
-Demi nie wiem co mam ci powiedzieć. Tak bardzo mi przykro.- złapała ją za ręke Monika
-Nic nie musisz mówić ważne, że jesteś i dziękuje ci za to. Tak jak samo jak wam dziękuje, że tu przyszliście.-spojrzała tym razem na nas.-Ale nie martwicie się o mnie ja już jestem gotowa.
-Nie mów tak. Nie możesz tak myśleć.-spojrzał na nią Niall
-Ale tak jest. I nie jest mi z tym źle. Źle mi jest z tym, że muszę was zostawić. Nie musicie się tak zachowywać. Bądźcie sobą abym mogła was uśmiechniętych zapamiętać. Nigdy was nie zapomnę. Nigdy cię kochanie nie zapomnę.-popatrzyła się Niallowi w oczy-Złe jest to, że Cie zostawiam ale ciałem bo duchem zawsze będę przy tobie.
-Nie mów tak. Ty nie odchodzisz. Nie pozwolę Ci tak myśleć. Nie możesz..-powiedział i wybiegł z sali
-Spokojnie. Rozumiem go. Musi pobyć chwilę sam. Za szybko to na niego spadło. -próbowała się uśmiechnąć do nas Demi
-Za szybko to on może zaraz ode mnie dostać a nie odstawia jakiś teatrzyk.-powiedziałam a każdy w końcu wysilił się na szczery uśmiech-Pójdę za nim.
Wyszłam z sali i ruszyłam za Niallem. Znalazłam go po chwili na końcu korytarza. Siedział skulony na podłodze i opierając się o ścianę.
-Niall co ty robisz? Ona cię potrzebuje a ty sobie tak po prostu wychodzisz? Chcesz ją teraz z tym wszystkim samą zostawić? Wiem, że jest ci teraz trudno ale...
-Skąd możesz to wiedzieć? Nic nie wiesz. Masz Harrego i jak widać on się nigdzie nie wybiera i nie ma zamiaru.
-Może i tak ale kiedy zabrakło mojej mamy byłam bardzo mała, pamiętam jednak, że co wieczór pytałam się taty kiedy ona wróci. Strasznie mi jej brakowało a z czasem coraz bardziej. Jednak wiedziałam, że muszę być silna. Musiałam. Widziałam jak bardzo bolały tatę pytania o mamę. Co wieczór zadawałam sobie pytanie dlaczego tak się stało? Dlaczego mi Bóg zabrał mamusię? Nie mogłam tego zrozumieć. Jednaka z czasem uświadomiłam sobie, że nie mogę cały czas być smutna musiałam pomóc tatowi by był szczęśliwy. Nie chciałam się nad sobą użalać. Chciałam aby mama była ze mnie dumna nawet gdyby jej przy mnie nie było.-powiedziałam a on w końcu na mnie spojrzał.
W jego oczach można było dostrzec smutek i ból. Ale jak można mu się dziwić?
-Diana przepraszam. Ja po prostu nie wiem co mama zrobić, nie wiem co mam jej powiedzieć. Tak nagle to na mnie spadło. Nie umiem się normalnie zachować. Chciałabym jej pomóc ale czuję się bezsilny. A ta bezsilność tak cholernie boli.
-Nie musisz jej nic mówić. Po prostu z nią bądź do końca. Niech wie, że naprawdę jest dla ciebie ważna. Pozwól aby mogła być z tobą przez ten czas. Przytul ją możesz nawet milczeć ważne żebyś był przy niej. Jak widać Niall musiało tak być. To było jej przeznaczone i nic się w tym momencie nie da z tym zrobić. Wiem, że to co powiedziałam było głupie ale tak jest. Rozumiem co teraz czujesz ale pomyśl co ona może czuć. Musisz być silny dla niej. Zrób to dla niej.-przytuliłam go po czym wstałam i podałam mu dłoń-Chodźmy
-Dziękuje.-wytarł łze i ruszyliśmy w kierunku sali w której znajdowała się Demi.
-Czemu tutaj siedzicie?-spytałam
-Są u niej rodzice. Chcieliśmy aby byli chwile sami. Jej mama ciągle płakała. Musiała chwilę pobyć na osobności z córką-odezwał się Louis
Stałam oparta o ścianę patrząc się na drzwi które były na wprost mnie. Niby zwykłe drzwi ale wydawały mi się ciekawe.
-Idę do bufetu chce ktoś coś?-przerwał mi nagle moje "myślenie" o drzwiach Liam
Nikt nic nie odpowiedział a on zrozumiał, że znaczyło to nie. W sumie to dobrze zrozumiał.
-Ja chcę kawę. Nie piłam wgl a już jestem zmęczona. Choć pójdę z tobą.-powiedziała Monika i ruszyli razem w stronę bufetu. Kiedy zniknęli nam z oczu powróciłam do bezsensownego patrzenia się na drzwi jednak nie na długo bo Harry stanął przede mną i mocno mnie przytulił. Tego mi właśnie teraz trzeba było. Miałam szczęście, że mogłam mieć przy sobie kogoś takiego. Miałam szczęście, że miałam przy sobie Harrego.

<...Oczami Nialla...>

Nie zauważyłem nawet kiedy zrobił się wieczór. Ten dzień za szybko zleciał.
Po wizycie rodziców i sióstr Demi, zostałem z nią sam w sali.
-Widzisz Niall właśnie tego chciałam uniknąć. Nie chciałam aby oni przeze mnie płakali. Nie chciałam aby ktokolwiek płakał.
-Jesteś dla nas za bardzo ważna żebyśmy pozwolili Ci odejść. Nie umiemy się cieszyć gdy bliska nam osoba odchodzi od nas. Ja nie umiem. Przepraszam, że dzisiaj się tak zachowałem, że zostawiłem Cię samą. Powinienem być z tobą, ale ta wiadomość tak... nie mogę uwierzyć, że to może być nasz ostatni wieczór. Nie poradzę sobie bez ciebie. Ty po prostu musisz wyzdrowieć.Nie zostawiaj mnie Demi samego proszę Cię.-mówiłem płacząc jak małe dziecko któremu odebrało się zabawkę.
-Kochanie poradzisz sobie, musisz. Musisz mi obiecać że sobie poradzisz. Obiecaj. Obiecaj, że będziesz beze mnie szczęśliwy ale że nigdy nie zapomnisz.- popatrzyła mi się w oczy a ja ją delikatnie pocałowałem
-Obiecuję, że nigdy nie zapomnę ale nie mogę obiecać, że będę bez ciebie szczęśliwy. Musisz, obiecaj. Bez względu na wszystko poradzisz sobie. Wierzę w Ciebie. Pokonasz każdą przeszkodę na swojej drodze. Niall spójrz na mnie.-podniosła mój podbródek tak, że nasze oczy się spotkały-Patrz uważnie... znaki kryją... się wszędzie. One pomogą... pomogą Ci przetrwać. Ja Ci w tym na początku mogę pom... pomóc. Zacznij od szafki pod telewizorem... w salonie. Kocham Cię rozumiesz?-mówiła coraz słabszym głosem
-Ja ciebie też. Najbardziej na świecie.
-Wiem to.-uśmiechnęła się delikatnie-Ale proszę nie płacz już tak musi być.-wytarła swoją zimną dłonią moje łzy
-Tak bardzo się Demi boję. Tak bardzo boję, się że Cię stracę.
-Ale ja zawsze będę przy tobie. Nie wyobrażasz sobie jak blisko.
-Ale ja nie chcę żebyś była blisko mnie. Chcę żebyś była obok.-przytuliłem ją i w tym momencie do pokoju weszli nasi przyjaciele.

http://www.youtube.com/watch?v=xGPeNN9S0Fg

-Cześć siostrzyczko.-przywitał się Liam
-Cześć. I ty też płaczesz? Obiecałam Ci kiedyś, że nigdy nie będziesz przeze mnie płakał i, że zawsze będziemy przy sobie...
-Ale ty odchodzisz, zostawiasz mnie samego.I z kim ja teraz będę się śmiał i komu będę pomagał jak nie swojej najlepszej przyjaciółce?-złapał ją za rękę
-Posłuchajcie mnie wszyscy.-próbowała się podnieść Demi ale, że nie była w stanie dlatego mu stanęliśmy koło łóżka-wiecie o tym, że boli mnie to, że muszę was opuścić. Starałam się wygrać z chorobą chociaż na jakiś czas abym mogła zostać z wami ale nie udało się. Więc chciałam wam powiedzieć, chciałam was jakoś przygotować ale nie potrafiłam.  Powiedzieć komuś, że się umiera nie jest takie proste. Mi też nie jest łatwo.-mówiąc to patrzyła po kolei na nas a każdy płakał-i rozumiem, że teraz może być wam trudno za co was przepraszam ale ja będę z wami. Zawsze będę w naszym apartamencie. Będę siedziała w salonie i patrzyła się na was, będę na waszych koncertach, będę za wami wszędzie chodzić. Będę przy was ale wy nie możecie się zmienić. Każdy z was musi pozostać sobą. Musi być taki jak do tej pory, musicie się nawzajem kochać i sobie pomagać. Musicie być blisko siebie. Nie chcę byście przeze mnie oddalili się od siebie. Musicie być ze sobą na zawsze. Wiem, że wam będzie smutno i, że będzie wam mnie pewnie brakować za co wam dziękuję ale macie przed sobą całe życie. Musicie z niego korzystać podwójnie za siebie i za mnie. Diana jako jedyna jesteś z nich najodpowiedzialniejsza, oprócz Liama ale on nie będzie chyba umiał się nimi wszystkimi zaopiekować. Dlatego musisz zrobić to ty. Musisz dbać o swojego Harolda, musisz Louisowi kupować marchewki, kiedyś to robiłam ja...
-Twoje były zawsze najlepsze.-przerwał jej Lou
-Diany też będą dobre. Musisz zaopiekować się moim Niallem przez jakiś czas. Musisz go karmić i pilnować aby przez pewien czas po mojej śmierci nie zrobił czegoś głupiego. Chciałabym aby Lou i Harry nie pozabijali się nawzajem tylko dalej kochali. Pamiętaj, że jak zepsujesz Zaynowi włosy przytul go i powiedz, że i tak świetnie wygląda wtedy nie będzie już taki zły. A o Liama musisz pilnować aby tyle się nie przemęczał, ale tym pewnie może się zająć ktoś inny.-spojrzała znacząco na Monikę która się zarumieniła
-Obiecuję, że zadbam o naszych chłopców.-powiedziała Diana
-I mam nadzieję, że ty i Monika będziecie szczęśliwe. Jesteście odpowiedzialne i bardzo dojrzałe dlatego wiem, że zrobicie wszystko by wy i chłopcy byliście szczęśliwi. Przepraszam, że tak bardzo was krzywdzę i zostawiam samych ale nie mam wyjścia. Nie wiem czemu mnie to spotkało ale bardzo was kocham. Chciałabym abyście mi chłopcy ostatni raz zaśpiewali.-spojrzała na mnie a ja pokiwałem do chłopaków na znak abyśmy spełnili jej prośbę .

_________________________________________________________________________
BEZNADZIEJA BEZNADZIEJE BEZNADZIEJE
Bez sensu trochę ten rozdział. Ale może wam się spodoba. Czekam na komentarze ;>
Przepraszam za błędy.;)
I może uda mi się pod koniec tego tygodnia wstawić następny rozdział. znaczy będę robić wszystko aby tak się stalo.:)
diana xx

5 komentarzy:

  1. Świetne *,* Mam łzy w oczach , nie mogę nic więcej powiedzieć strasznie mi smutno ale rozdział jest boski :) Czekam na kolejny i zapraszam do siebie <33

    OdpowiedzUsuń
  2. jak to jest bez sensu, to ja nie wiem.. To jest cudne rozumiesz? *.*
    praktycznie sie poplakalam ;((
    jak mozesz ja usmiercic, no jak? nie rob mi tego, mi i Niall'owi. <3
    czekam na nn, weny kochana xx


    + onlyyouharrystyles.blogspot.con c;

    OdpowiedzUsuń
  3. Omfg cudo *.* poplakalam się prawie :@ mam nadzieję że niedlugo kolejny :*/Nika

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej , obyś odczytała wiadomość :)To moje gg :48133462 , napisz mi co to za propozycja :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebym musiała do cb napisać musiałabym założyć znowu gg-_- Ale może się postaram jak mi tylko pozostaje to;c ;>

      Usuń